Gardło nie boli. Z zatok spływa. Samopoczucie fizyczne dość niewyraźne - ani zdrowy, ani wyraźnie chory. Nastrój na okoliczność, że już za klikanaście godzin w pracy - kiepskawy. Stosik prac do sprawdzania topnieje w tempie lodów na Syberii w Sylwestra.
Na obiad pierożki z serem - smaczne, a jak na kupne gotowce, to wręcz bardzo smaczne. Z chudą śmietanką, cukrem trzcinowym i waniliowym aromatem - omnomnom! Niestety producent (delikatesowa sieciówka krakowska) liczy sobie nietanio. Jest jeszcze alternatywa w postaci rozrastającej się jak grzyby po deszczu budżetowej sieciówki z Podlasia, z dużo bardziej portfeloprzyjaznymi cenami. A własnoręczne lepienie rozważałem, lecz szybko mi przechodziło - na jedną osobę to bez sensu robota, bo człowiek upaprze siebie i kuchnię dla jednej porcji kilku pierożków.
Z wyczytanych ciekawostek zaskoczyła mnie informacja, że przed 1938 r. (kiedy Mussolini wydał prawa antyżydowskie) nie tylko nie było prześladowań Żydów w faszystowskich Włoszech, ale bardzo wielu Żydów było członkami PNF (Partito Nazionale Fascista) - Włoskiej Partii Faszystowskiej. Na 47 tys. osób tożsamości żydowskiej we Włoszech, do partii należało aż 8 tysięcy. Jeśli odliczymy niepełnoletnich i założymy, że wielu w wieku poprodukcyjnym do partii już nie wstępowało, to wychodzi bardzo wysoki odsetek partyjno-faszystowskich Żydów - być może nawet co trzeci włoski Żyd był w partii.