Rutyną ułatwiamy sobie funkcjonowanie. Zanim wymyślono komputery i Ctrl+C & Ctrl+V, już tę operację znano i stosowano, rutyną ogólnie nazywając. Często okazuje się być postępowaniem praktycznym i pożytecznym, przyśpieszając i ułatwiając pracę, lecz bywa że wiedzie na manowce. Dzieje się tak wtedy, kiedy przeoczymy wystąpienie zmiany okoliczności, wymagającej innego postępowania. Dla ludzi, którzy tego nie przegapili, działanie niezmienione budzi emocje nieżyczliwe: śmiech, irytację, złość. Jeszcze gorzej, kiedy nie zmieniamy swego działania nawet wówczas, kiedy ktoś nam zwróci uwagę na zmianę uwarunkowań.
A u nas klasyfikacja śródroczna odbywa się tak samo jak za króla Ćwieczka, kiedym pracę zaczynał, z dziwną niezdolnością wyciągnięcia wniosków z dokonanej po drodze rewolucji informatycznej, obejmującej m.in. dziennik elektroniczny, z którego dyrekcja może sobie wygenerować wszystkie potrzebne dane kilkoma (dosłownie - mniej niż dziesięcioma) kliknięciami myszy. Tymczasem u nas po staremu - wychowawca odczytuje wszystkie dane z kartki, którą sobie z tegoż dziennika elektronicznego wydrukował, a dyrekcja sobie notuje i potem sumuje, zestawia itp. To wszystko zajmuje czas realny, który nie bardzo jest jak uzgodnić z czasem proceduralnym w dzienniku elektronicznym. Powstaje bałagan, ale przecież... No jak to? Ale my się zawsze spotykamy i przedstawiamy...