Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 12 października 2014

370.Wyposażenie

"Nie grasz - nie wygrasz."
Joan Didion

Proste i celne spostrzeżenie, w gruncie rzeczy - na pograniczu truizmu. Jakże kusząco wygodne do swobodnego użycia w charakterze porady życiowej. Życie jednak jest nieco bardziej skomplikowane, niżby się dało zamknąć w krótkiej maksymie. Należałoby jeszcze przyjrzeć się z czym kto do gry idzie, bo co człowiek, to inne wyposażenie od natury i życia.

19 komentarzy:

  1. zależy chyba od obszaru. byłbym ostrożny w stosowaniu tego w pracy czy w innych sferach warunkujących biologiczne przetrwanie. a poza tym, np. w relacjach międzyludzkich - the sky is the limit ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę takim "sky limitowcom" - ja tak nie mam. :-(

      Usuń
    2. tego chyba się nie ma taśmowo, a trzeba w sobie wypracować :P

      Usuń
    3. Prawdopodobnie masz rację. Mnie się, w każdym razie, nie udało.

      Usuń
  2. Hmmm... Przypomniała mi się wypowiedź francuskiego pisarza Romaina Rollanda, który powiedział, że działając mylimy się czasami, nie robiąc nic mylimy się zawsze. Tyle że często dochodzę do wniosku, że takie złote myśli są dość... idealistyczne. Niby mają za zadanie nas zainspirować, ale realnie nie pasują do każdej sytuacji, nie pasują do każdej osoby, nie pasują do każdych warunków. Życie nie jest czarno-białe, ma zbyt wiele odcieni szarości, żeby każda rada sprawdzała się zawsze.
    P.S. Przypomina mi się też powiedzenie: "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana", które jest prawdziwe, owszem, ale ma tez drugą wersję: "Kto nie ryzykuje, ten raczej nie będzie spać pod mostem po przegranej". Może zbyt zachowawcze, ale ja jestem dość zachowawczy z natury :-) Pewnie przez to dużo tracę.
    Absolutly_amateur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na rozkład postaw w społeczeństwie można przyjąć, że ewolucja premiuje ostrożność - 3/4 to konformiści, a buntownicy i innowatorzy to margines.

      Jednak siedząc w osamotnieniu trudno się tym pocieszać - że zachowuje się jak większość. Ciasteczka są dla odważnych, a dla wszystkich ich nie wystarczy. ;-)

      Choć może lepszą metaforą byłyby nie ciasteczka (czy Okudżawowskie pierniczki), lecz fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta - zdobycie fasolki to sztuka, lecz większa jeszcze - trafienie na dobry smak. ;-)

      Usuń
    2. "Nie grasz - nie wygrasz." , "punkt widzenia zależy od pkt. siedzenia" i inne. Takich spostrzeżeń, przysłów mamy wiele. Ale co z tego? Z reguły dopasowujemy odpowiednie do obecnego stanu rzeczy, czy sytuacji w jakiej znaleźliśmy się, a właściwie to po dokonaniu już jakiejś czynności jako usprawiedliwienie jej popełnienia. Ostatnio - pkt. widzenia ochoczo stosuję w stosunku do 672 i jego planu nie podchodzenia do matury. Czy to odniesie skutek się okaże. Przysłowia mądrością narodu...
      Co do ewolucji to ją premiuja ja ludzie dojrzali, buntownicy to wiek 15-23 lata lub mniej wiecej tyle, co zresztą jest ogólnie wiadome. Ale siedzenie samemu? Do cyca, co się z Tobą dzieje? Zakładam, że jesteś młodszy ode mnie i jak czytam Twojego bloga to potwierdza się moja teza o tym, że blogi w większości piszą ludzie nieszczęśliwi. Chyba wspólnie czytaliśmy blog "doskonalosc-w-standardzie", który wymiera, bo on poznał swoją drugą połówkę. W tych blogach mój jest chyba nietypowy. Nie narzekam, a piszę to wszystko, aby pozostało dla mnie na przyszłość i może jeszcze się tym ktoś nacieszy. Nie reklamuję się zbytnio, choć momentami (wiadomo mamy lepsze i gorsze momenty życia) chcę go rozreklamować, aby mieć takie pobudzenie do pisania, to znowu chcę to pisać i pozostawić własnemu losowi. Piszę i mam świadomość, iż kiedyś będę musiał go skasować, bo wchodzę w nim w intymne życie innych, to jednak do póki on trwa, ktoś może śledzić moje perypetie życia powiązanie z innymi osobnikami. Nie wiem jak to jest, że w kilkumilionowym mieście jesteś samotny. To prawie niemożliwie, aby nie znaleźć innych osób również branżowych i utrzymywać z nimi kontakt przeróżny i cieszyć się życiem. Odnoszę wrażenie, że jesteś nim już zmęczony i trwasz, bo tak nakazuje dobry obyczaj. Ale co to za trwanie? U mnie seks jest w przelocie, nie jestem obecnie w nikim zakochany i pewnie nie bedę. Z tego powodu seksu też nie odcinam i traktuję go czasami jak qrwa zarabiająca, ale staram sie rodzielać życie prywatne od tego seksualnego, stąd inne zachowania seksualne, inne w życiu prywatnym (wiem - seks to też życie prywatne). Dobra, bo trochę wypiłem to kończę, ale przynajmniej było nad wyraz szczerze.

      Usuń
    3. Zbiory aforyzmów są jak księgi przysłów ludowych - znajdziemy w nich wskazówki na wszelkie możliwe sytuacje życiowe, często - wskazówki doskonale przeciwstawne. :-)

      Zaskoczyłeś mnie sugestią, że mógłbyś być starszy ode mnie. Nie sądziłem, że są geje starsi ode mnie! ;-)) A bardziej serio z lektury obstawiałem że jesteś najwyżej pod czterdziestkę (znaczy: over 30).

      Masz sporo racji, co do oceny mojego życia - na pytanie "jak żyjesz?" odpowiadam - "Już tylko siłą przyzwyczajenia". Innych napędów już nie mam.
      Twoją tezę dotyczącą trwania ująłbym może nieco inaczej: to nie "dobry obyczaj", lecz rutyna i jakiś tam wzgląd na rodziców.

      Usuń
    4. Musisz pamiętać, że było to pisane trochę pod wpływem, więc jak to czytam to myśli były poszarpane, ale i tak nie wypadło najgorzej.
      No przecież geje nie umierają osiągając 40 lat. Osobiście znam takich co mają ok. 60, choć jak czytasz to wiesz z jakimi rocznikami mam do czynienia. No a co z wawką, tam taka pustynia branżowa?

      Usuń
    5. Ze względu na statystykę choćby - naturalnie nie jest to pustynia. Raj zresztą też nie. A ludzie na ogół mają na co zasługują/zapracowali.

      Usuń
    6. To nic, tylko bierzesz się za pracę od podstaw i zmieniasz to na czym obecnie bazujesz. Wkręcasz się w lokale branżowe, w środowisko, portale internetowe i odkrywasz swoje drugie ja. Może stanie się tak jak w blogu "doskonalosc-w-standardzie", że poznasz swoją drugą połówkę i zaniknie kiedyś Twój blog, czego szczerzę życzę, bo ważniejsze jest szczęśliwe życie niż pisanie bloga. Wiem, trudność polega na zawodzie wykonywanym i z racji tego roli osoby częściowo publicznej, ale jakoś to się w tak dużym mieście da chyba rozgraniczyć?

      Usuń
    7. To o czym piszesz, to ja już pozamykałem i przeszedłem na "chomiczą emeryturę" (jak to ładnie kiedyś ujął pewien enigmatyczny Lemur). W końcu przyjąłem do wiadomości, że przy moich uwarunkowaniach (fizycznych/estetycznych, psychicznych, intelektualnych, materialnych i jakie tam komu jeszcze przyjdą do głowy) ja nikogo "zdatnego" nie znajdę. Złudzenia w tej mierze, jakie żywiłem, były per saldo niekorzystne.

      Tak więc blogowi, przynajmniej z tej strony, nic nie grozi.
      Choć coraz trudniej mi znajdować coś, o czym choć trochę warto byłoby napisać.

      Usuń
    8. Najgorsze jak ktoś sam siebie skazuję na emeryturę. Jak się ma coś dziać, jak sam się chowasz w kąt?
      Moje uwarunkowania fizyczne też nie są najlepsze. Na szczęście nie mam wielkiego brzucha, nie jestem jakoś atrakcyjnie zbudowany fizycznie to jednak udaje mi się utrzymywać regularne kontakty seksualne i na prawdę - nie narzekam. Takie mięśniaki, takie skurwiele dostępne na wyciągnięcie ręki to sam się sobie dziwię czasami, ale to jest też tak, że w tej interakcji biorę czynny udział. Zapamiętuję co im potrzeba, co im się podoba i to realizuję. % branżowców w społeczeństwie jest dość spory, tych bi jeszcze większy. Np taki 972 lubi jak się go bierze od tyłu i mimo wielu spotkań po alkoholu do dziś nie wiem czemu tak jest. Nigdy tego nie wyjawił. Więc trzeba brać i patrzeć co się komu podoba i przy okazji realizacji siebie dawać przyjemność temu drugiemu. Czytasz mojego bloga, z niego chyba można wyciągnąć jakieś wnioski, choć on zaczął być pisany w momencie już trwających wielu znajomości, ale mój popęd seksualny nie śpi i ciągle chce zawierać nowe, co myślę już wkrótce się skrystalizuje. I tym optymistycznym akcentem kończę, bo już północ wnet, to chyba jeszcze zainicjuję wpis u mnie na blogu.

      Usuń
    9. Nie wiem czy najgorsze, ale mało krzepiące na pewno. Nic się nie ma już dziać. Czas przeszły dokonany.

      Usuń
    10. Rozumiem, że masz trudną sytuację w związku z częściową publicznością swojej osoby przez wykonywany zawód i pewne wyskoki w bok, mogą wyjść na wierzch, ale chcesz już tak tkwić w takim maraźmie? Przecież jest to kilkumilionowe m-to, to możesz zwiedzić inną dzielnicę lub drugi brzeg Wisły. No przecież popędu seksualnego lub uczucia do drugiej osoby nie da się zupełnie wygasić to trzeba temu stawić czoła.

      Usuń
    11. Niewątpliwie pełna ekspozycja przy mojej profesji nie jest wskazana, ale nie demonizuję tego i nie wygłupiam się z byciem "dyskretnym spoza środowiska".

      Raczej przestałem wierzyć, że mogę poznać kogoś sensownego, komu zarazem ja przypadłbym do gustu. Nie chodzi przecież o to, żeby mieć kogokolwiek, lecz kogoś wartościowego, kto podniesie jakość życia, a nie ją obniży.

      Usuń
    12. Ależ u mnie jest podobnie. Kogoś wartościowego już raczej nie złapie, a po za tym przewartościowały się moje zapotrzebowania na mięśniaków pod wpływem prowadzonego życia. Stąd nawet nie poszukuję mózgowego mięśniaka, bo to chyba gatunek wymarły.

      Usuń
  3. i nad wyraz nieskładnie, ale mam nadzieję, że Pan nauczyciel mi wybaczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczanie w tych kwestiach to moja specjalność (zwłaszcza kiedy nie mam dziennika do dyspozycji). ;-P

      Usuń