Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 6 września 2014

361.Motorniczy

Takich "porządków" na tratwie Meduzy jeszcze nie było, przynajmniej nie za mojej pamięci, a mało kto na niej sięga nią dalej. Informacja - zawsze skąpo u nas wydzielana, teraz stała się dobrem hiperdeficytowym. Najpóźniej w piątek powinna być podana (wywieszona) decyzja co do organizacji poniedziałku (od samego poniedziałkowego rana!), a kiedy wychodziłem z pracy w piątek o piątej nie było najmniejszego śladu tejże. Tak więc w poniedziałek rano zacznie się nerwowa improwizacja i pośpieszne łatanie na łapu-kacapu, powiększające bałagan. To, że od dawna było dobrze wiadomo co ma się dziać w ten poniedziałek, nie ma najwyraźniej żadnego znaczenia.

Mija pierwszy tydzień roku szkolnego, więc czas już najwyższy na zmianę planu lekcji. Kiedy koleżanka zobaczyła swój (nowy), to się poryczała. Jak mnie zaczęto pouczać kiedy mi się lepiej pracuje i kiedy wygodniej przygotuję sobie pracę, to myślałem że eksploduję! Kindersztuba zadziałała i inwokację do kurwynędzy pohamowała, ale opieprzyłem z miejsca. Ktoś wie lepiej ode mnie co jest dla mnie dogodne! Jak trzeba mieć poryte pod kopułą, żeby dorosłemu człowiekowi z wieloletnim doświadczeniem zawodowym takie pierdoły wciskać?!

I cóż się dziwić, że kiedy Emuś żalił się na swoją szkołę i powiedział, że zastanawiał się ostatnio czy nie lepiej byłoby być konduktorem lub motorniczym, zamiast nauczycielem, to wywołało to u mnie smutny uśmiech. Kilka razy miałem identyczne przemyślenie - jadąc tramwajem do pracy przyszło mi na myśl, czy nie byłaby to lepsza praca od tej bezproduktywnej harówki. Wiem, że każdy zawód ma swoje plusy i minusy i akurat motorniczym chyba w rzeczywistości bym nie chciał być, ale to pokazuje jak belferka może frustrować, zwłaszcza kiedy nie mamy oparcia w życiu prywatnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz