Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 4 maja 2018

804.Poradzi sobie

No i z powrotem w pracy. Dwie matury za mną; jeszcze sześć przede mną. Nuda i rozpaczliwa walka z sennością. Nie byłem w stanie powstrzymać się od zamykania oczu na choć kilka sekund. Masakra. 

Dyro przed odprawą stoi nad plikiem papierów z listami komisji (właściwie: zespołów nadzorujących) i wyłączywszy się z otoczenia snuje refleksje na temat przewodniczących:

-Kowalska, poradzi sobie. Aberfeldy, poradzi sobie. Wiśniewska... trzeba uważać. Malinowska, trzeba uważać. Nowak, poradzi sobie.

czwartek, 3 maja 2018

803.Buty i mahoniowa kabina

Jestem dobrym belfrem, daję drugą szansę. Dałem i Niubalansom. Spacer nad Wisłę i nad Wisłą był okazją do zrehabilitowania się butków. Ponieważ nawet moja naiwność ma swoje granice, pomogłem im zakładając bardzo grube stopki. Zadziałało - ponad 5 kilometrów dość żwawym krokiem i żadnych dolegliwości. Dobrze, że buty nadają się do ograniczonego użytkowania. Źle, że nadają się do ograniczonego użytkowania, bo konieczność zakładania grubych skarpet istotnie ogranicza ich funkcjonalność i w pewnym stopniu komfort, bo robi się dość ciasno.

Dla poprawy nastroju kupiłem sobie w necie parę, wcześniej upatrzonych par galantych butków. Przykład oksymoronu: Za dużo butów.

Powinienem wrócić do przedsięwzięcia pt. szafka na buty, zarzuconego parę lat temu na tle zmiany koncepcji mebla i obsuwy psychiki. Droga na skróty w postaci gotowca z Ikei wydaje się drogą donikąd, z uwagi na ograniczoną pojemność i poważnych wątpliwości co do przechowywania butów w pozycji zbliżonej do pionowej. To jednak oznacza konieczność jeżdżenia do marketu i przywożenia materiału. Jak kto ma własny transport, to żaden problem i wręcz frajda, ale tłuc się kawał drogi w tłoku z formatkami autobusem czy tramwajem to średnia przyjemność,  o stracie czasu wynikającej z z rozłożenia całości na kilka wypraw nie wspominając; a prosić nikogo o przysługę nie będę. No i to usyfienie mieszkania... Fajna rzecz - warsztat.

A nad Wisłą ładnie. Ludzi sporo, ale mniej niż się obawiałem. Fajnie popatrzeć na różne pływadełka, od promów wyglądających jak klecone w stodole ze szwagrem, przez stateczki (rozmiarami przypominające właściwie duże szalupy pełnomorskie), do skuterów zapieprzających z zawrotną na tle reszty prędkością. Wśród nich zwracała uwagę mała (by nie rzec - maleńka) motorówka, która przywodziła na myśl skojarzenia z eleganckimi kuzynkami dalekiego zachodu - lśniący lakier mahoniowej kabiny wnosił powab lepszego świata do nadwiślańskiego grajdołka.

środa, 2 maja 2018

802.Bajaderkowo-drugomajowo

Worek ziemi do kwiatków przywieziony, kiedy kupi się kwiatki, to się połączy jedno z drugim i na balkonie zrobi się kolorowo. Za znak czasu można uznać fakt, że razem z workiem kupiłem małą składaną turlajkę transportową, na której worek przyturlałem do domu. Poprzedni worek - dla rodziców, parę dni temu przyniosłem w plecaku. A różnica w środku transportu stąd się wzięła, że w tak zwanym międzyczasie przeczytałem opis rentgena swojego kręgosłupa. 

Po dłuższych wahaniach spróbowałem sięgnąć po nową markę butów, kuszących modnym lookiem i odstraszających krzykliwością barw, czyli New Balance. Debiut - klapa. Obsysają na najważniejszym polu. To że nie trzymają się pewnie na stopie i nieco "chodzą" podłużnie, czyli jakby troszkę klapią, jest do zniesienia, bo po paruset krokach przestałem zwracać na to uwagę. Za to fakt, że po circa 40 minutach marszu zrobiły mi bąbla na palcu, jest absolutnie niewybaczalny i dyskwalifikujący. Buty mają być ładne i wygodne nawet przy kilkugodzinnym noszeniu w chodzie - to warunki graniczne. No i tak Niubalansy poległy. Za to moje ulubione Najkusie - jak zawsze wierne i godne zaufania.  Muszę sobie dokupić kilka par, bo się stare Capri już do reszty sypią; trudne zresztą mieć do nich o to pretensję, bo noszę je 7-8 rok.

A poza tym, to naprawdę bardzo uciążliwe być takim odrzutem z porypaną psychiką. Nie życzę nikomu.