Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

środa, 6 lipca 2016

502.Fason nagrobka

Wpadł mi do głowy pomysł na kształt nagrobka, który by akuratnie podsumował moje życie, przynajmniej w aspekcie znajomych. Powinien mieć zarys wyryty na płycie, albo pełnobryłowy kształt skrzynki narzędziowej i telefonu.

Trzeba zrelacjonować co gdzie i jak boli, co powiedział a czego nie powiedział doktór, co się robiło, o czym się myślało, nad czym się zastanawia, a nie ma pod ręką aktualnego przyjaciela, to się łapie za telefon, dzwoni do mrA i nawija przez godzinę czy półtorej. Coś się zepsuło, coś zatkało, coś trzeba zawiesić, to się łapie za telefon, dzwoni do mrA i zamawia usługę. Potrzebna porada, konsultacja, albo chociaż zrzucenie co leży na wątrobie, to się łapie... no, wiadomo już za co i po co. Komplet moich znajomych, sztuk: dwie. I taki zakres mojej funkcjonalności. Każdy ma takie życie na jakie sobie zasłużył.

niedziela, 3 lipca 2016

501.Odin głaz na Kawkaz, drugie oko na Maroko

Jutro rankiem do pracy. Zrodziła mi się refleksja, że wybieram się tam całkiem na luzie. Fakt, że mam pracować z rzeczami, a nie z uczniami czyni zasadniczą różnicę w moim nastawieniu psychicznym. Perspektywa stykania się lekcja za lekcją z (łącznie) półtorej czy dwoma setkami uczniów wystarczała do wprowadzenia w stan podwyższonego napięcia i zdenerwowania. Teraz jasno zdałem sobie sprawę z tego, że to jest głównym czynnikiem stresowym w pracy. Bałagan i poczynania kolegów i koleżanek w pracy tak silnie mnie nie irytują - teraz idę do roboty właściwie zupełnie spokojny. M. skwitowała krótko: To się nazywa wypalenie. Chyba ma rację.

Trudno mi znaleźć sobie zajęcie inne niż siedzenie w necie. Nosi mnie. Wyjść - nie widzę celu. Pograłbym sobie, ale żadna moich ulubionych gier nie chodzi już pod nowymi Windami. Próbowałem dziś coś na szybko podłubać modelarsko, ale po zmontowaniu winietki okazało się że źle przeniosłem projekt na montaż, co popsuło mi, i tak nędzny, humor. To niefajne mieć tak skopsaną wyobraźnię przestrzenną. Ciekawe czy ma to jakiś fachowy opis, że jak obrócę obraz, zwłaszcza w dwóch płaszczyznach, to nieco głupieję co jest gdzie. Na przykład maluję oczy figurkom. Oko z prawej - luzik. Oko z lewej - trudzik, bo nos przeszkadza w prowadzeniu pędzla. Obracam figurkę do góry nogami, żeby nos znalazł się po zapędzlowej stronie czyli z lewej, a oko malowane - z prawej. I kicha - nie wiem który element mam jak malować, gdzie jest dolna a gdzie górna powieka, gdzie ma być białko, gdzie tęczówka.

piątek, 1 lipca 2016

500.Nie ma cholery!

Miło byłoby wreszcie odpocząć, ale na razie dzień w dzień do roboty, a po robocie robota do domu. Miałem cichą nadzieję, że dziś skończę, ale guzik z pętelką! Dobrze będzie jak nie cały przyszły tydzień mi w pracy zejdzie. 
Praca frustruje, życie dołuje - jak nie kijem go, to pałką. A kostuchy jak nie było, tak nie ma. :-(