Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 27 lipca 2015

423.Na przepustce

Dzień to wyzwanie - czym go wypełnić, jak go przeżyć. Zwykle wystarczy zestaw standardowy: zakupy, net, książka, puzzle, jakaś dłubanina modelarska - przeplatane w różnych kombinacjach. Czasem trafi się rarytas, jak rozważania co zrobić z jednym z numerów telefonu, skutecznie zamulające umysł, lecz obarczone ryzykiem pewnego pogłębienia frustracji po zapoznaniu się (a właściwie - próbie zapoznania się) z ofertami operatorów. Zwłaszcza kiedy się porówna to, na co ja mogę liczyć, z tym co dostała w promocji rodzinnej M. Użytecznym zamulaczem okazała się także rozkminka czy wracać na tęczowe forum czy nie wracać. Też z pogłębieniem frustracji w efekcie. Można się zająć (po raz fafnasty) poszukiwaniem sposobu nowej aranżacji przedpokoju, doskonale wiedząc, że od poprzedniego razu wszystkie istotne elementy blokujące rozwiązanie są dokładnie w tych samych miejscach co poprzednio. Próba pójścia do kina skończyła się obejściem czterech kin w okolicy i powrotem do domu, bo okazało się, że udawało mi się trafić tak, że na seans czegoś nieodrzucającego na poziomie tytułu i plakatu musiałbym czekać 3-4 kwadranse. Ja swoje już odczekałem w kolejkach za komuny, więc Danke beaucoup! Książki fachowe już mnie nie wciągają na tyle, żeby stracił poczucie czasu; przeczytam kilka - kilkanaście stron i odkładam. Literatury pięknej nawet mi się nie chce testować, bo byłoby to poszukiwanie igły w stogu siana. Gry, przy których kiedyś mogłem spędzić po kilka godzin bez przerwy, już nie dają się odpalić pod nowymi Windami i został mi tylko Pasjans, a i tego zresztą Microsoft chce mi zabrać w Win'10. Nowe gry jakoś mnie nie wciągają. 
Bywają dni, że zestaw standardowy nie wystarcza.

Widzę już powrót do pracy na horyzoncie i czuję się jak długoterminowy więzień na przepustce. Niby powinien się cieszyć, bo opuścił więzienie i jest choć przez krótki czas na swobodzie, ale nie ma co z sobą na niej zrobić, nic jego i dla niego tam nie ma,  jest tam obcy i niepotrzebny. Jego świat to więzienie, w nim ma swoje miejsce, swoje zajęcia, swoje role do odegrania, jest jego częścią i jest dla niego ważny, tylko w nim jest kimś. W skrytości ducha wie, że to więzienie i go nienawidzi, ale jednocześnie wie, że jest ono jego jedynym światem, jaki ma. Marzy o ucieczce, lecz zrobi wszystko by pozostała ona wyłącznie abstrakcyjnym marzeniem, nie dopuszczając by przekroczyła granicę dzielącą je od rzeczywistości.

14 komentarzy:

  1. przestań ciągle oglądać lub czytać Skazanych na Shawshank bo brzmisz jak Ellis Boyd "Red" Redding opisujący samobójstwo Brooksa Hatlena. Trochę optymizmu proszę Móżdżku i pamiętaj, że ktoś musi zdobywać świat. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Skazanych..." nie czytałem, a oglądałem dość dawno temu i w ogóle nie miałem takiego skojarzenia dopóty, dopóki nie przeczytałem Twojego komentarza.
      Mam wrażenie, że dzięki optymizmowi i wierze w Najwyższego w ogóle dożyłem dzisiejszych lat. Zdobywać świat??? Ja bym go z ulgą opuścił raczej.

      Usuń
    2. to było pierwsze z czym mi się skojarzył ten akapit , wręcz podejrzewałem plagiat. Ja to mam zryty łeb, nie ma co ;)

      Usuń
    3. Nie zryty, tylko oczytany i naoglądany.

      Usuń
  2. Idź na spacer. Bez celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, super pomysł! Tylko ja i moje smętne myśli - niczym nie zakłócone. Lecę! :-D

      Usuń
    2. nie wiem czy to dobry pomysł, szerokim łukiem proszę omijaj wszelkie torowiska i niezabezpieczone mosty

      Usuń
    3. Z mostami da się, lecz z torami będzie trudniej - otaczają mnie linie tramwajowe. Lecz to i tak bez znaczenia - mieszkam na bardzo wysokiej kondygnacji. ;-P

      Usuń
    4. To nie był żart z tym spacerem. Co innego na zewnątrz, co innego gnieść się ze smętnymi myślami w chałupie.

      Usuń
    5. W domu mam przynajmniej czym zająć umysł, odwrócić uwagę, na spacerze jestem na nie skazany, a one mogą sobie hasać niczym nie skrępowane. Nie wiem jak mam to jaśniej wyrazić.

      Usuń
  3. No przecież pisałem wiele razy (nikt tego nie czyta) mięśniaków Ci potrzeba w ilości jaką będziesz w stanie przerobić. Widzę tu zawaloną młodość. Chyba ukrywaliśmy się, imprezki nam przelatywały bokiem, a tam trzeba było poznawać, zarywać, testować i lokować do kolekcji jak figurki na meblościance. Teraz mamy tylko figurki, niestety w dotyku nie można wyczuć charakterystycznej ciepłoty mięśniaków, naprężonych mięśni itp. Nie wiem czy to się da jakoś zreorganizować? Wszak jest lato, to jakby łatwiej się gdzieś zakręcić do cyca i coś wyhaczyć. Z roku na rok będzie gorzej, a czas ucieka.
    Książkę to ostatnio zacząłem czytać, niezwiązaną z koleją (pisałem o tym u sb.) "Klub koryncki", branżowa, może trochę polepszy nastrój.
    A linie tramwajowe, ach jakbym chętnie popatrzał na przemykające po torowiskach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może z tą młodością trafiłeś celniej niż się spodziewałeś. :-(

      Usuń
  4. Jakbym czytał o sobie.
    Absolutly_amateur

    OdpowiedzUsuń