Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

środa, 31 sierpnia 2016

516.Kocioł

Pięciogodzinna mordęga ze stadem nieznośnych bab. Hałaśliwe, skupione na sobie, bez pojęcia o przepisach prawa, nakręcane różnymi lękami odbierającymi zdolność myślenia i czytania ze zrozumieniem, uparte jak oślice, elastyczne jak płyta pancerna, nie pokazujące się w fazie przygotowania projektu, ale pierwsze do gmerania wedle swego widzimisię przy jego przedstawieniu i przyjęciu, nie zniżające się do uzasadnienia swojego zdania - ma tak być, bo tak.

I Emuś, który chce żeby mu złożyć szafkę, ale już dwa razy kiedy zadzwoniłem z propozycją, że mogę przyjechać, to mu nie pasowało, bo miał inne plany, bynajmniej nie zawodowe. Wydawało mi się, że jak ja komuś wyświadczam przysługę, to raczej on się do mnie powinien dostosować, a nie ja - kołatać, suplikować i wyczekiwać, żeby mu było najwygodniej.

A tu się rok jeszcze nawet na dobre nie zaczął.

12 komentarzy:

  1. Jak pracowałem w państwowej, rady pedagogiczne były średnio raz na miesiąc i rzadko schodizły poniżej 4-5 godzin. Dyrektorka, zakochana we własnym głosie, uwielbiała, poza perorowaniem, podjudzać te stare tępe babiszony do jałowej, wielogodzinnej dyskusji o niczym. Kiedyś policzyłem, że godzinę zegarową zmarnotrawiły na rozmowę o tym, w jakim kolorze ma być kartka, na której jest informacja (w każdej sali) o drodze ewakuacyjnej na wypadek alarmu. Gdy wstałem i powiedziałem, że kolor kartki i inne nieważne rzeczy można ustalić poza radą w czasie krótszym niż godzina, była awantura i oczywiście wyszło na to, że jestem niefajny, bo tak się cudownie siedzi i pieprzy od 13:30 do 19/20.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdumiewa mnie, jaki sens widzi dyrektor w mnożeniu antyefektywnych posiedzeń, na których ględzi się bezproduktywnie ku powszechnej frustracji i zmęczeniu. I trwa to latami.

      Usuń
    2. Bo w jej ograniczonym mniemaniu ilość równała się jakości. Jak robiła nam "rady szkoleniowe" i była np. praca w grupach, polegająca na sprokurowaniu jakichś paradokumentów, ankiet czy innych gówien, to jeżeli wykonało się zadanie w kwadrans, bez czytania odsyłała do poprawki, bo w kwadrans niczego się dobrego nie wymyśli. Wobec tego moja grupa robiła sobie przerwę na kawę, zakupy itp. a za godzinę z dokładnie tym samym śmieciem (bez zmian) szło się do dyrektorki, która łaskawie ów śmieć przyjmowała, niczym udzielna księżna daninę, mówiąc: "No, teraz to zupełnie co innego - MIAŁAM RACJĘ".


      Siedem lat pracy z tą psychopatyczną krową, otoczoną przez nieprzebijalny mur potakujących, włażących jej w tyłek bez wazeliny bezmyślnych kwok spowodowały u mnie traumę do końca życia. Chyba. Bo minęło już dziewięć lat od kiedy rzuciłem to towarzystwo a do dziś mam drgawki na samą myśl.

      Usuń
    3. Sam nie wiem, czy to akurat takie przypadki wyjątkowe, lecz zwracające na siebie uwagę, czy to może szersze zjawisko charakterystyczne dla szkół?
      Faceci u nas też mają swoje za uszami, ale jednak kobiety bezapelacyjnie eliminują ich z walki o to podium w przedbiegach.

      Usuń
  2. Jak Ty komuś wyświadczasz przysługę, ten ktoś powinien zabiegać o Twój czas i do niego swój dostosować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia, dziś Emuś długo i cierpliwie wskazywał mi, że powinienem zawiadomić go z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby mógł dostosować swoje plany - najlepiej na kilka dni, ewentualnie dzień przed, lecz absolutnie co najmniej rano, jeśli chcę zacząć po południu. Aż sprawdziłem jego adres, czy to przypadkiem nie Buckingham Palace London SW1A 1AA. W każdym razie on czeka.

      Usuń
    2. Ja bym już dawno zaproponował, żeby sobie wsadził szafkę. Złożoną lub w częściach.

      Usuń
    3. Też mam na to chętkę, ale... z trudem powstrzymuję się. To mój jedyny znajomy, z którym mam jakiś (jakikolwiek) prywatny, tzn. nie związany z pracą, kontakt. :-(

      Usuń
    4. Raczej tak - nie mam innych znajomych i mieć już nie będę. Samotność nie zawsze jest fajna, często jest straszna. A tak, jest szansa że choć raz na te dwa czy trzy miesiące Emuś zadzwoni, jak będzie czegoś potrzebował.

      Usuń
  3. A to niech se czeka, to przeca on coś chce od Cb., a nie Ty od niego. Dobrze, że nie zostałem w szkolnictwie, bo bym chyba też zwracał treść żołądka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko się tu pracuje, zwłaszcza w warunkach nieustannych reform.

      Usuń