Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

wtorek, 3 maja 2016

485.LEGO

Sam nie wiem - czy to kwiecień tak dał mi do wiwatu, czy to ewolucja stagnacji (znaczy się mła), ale nabrałem ochoty na nowe zajęcie. Na jacht, wypasiony kabriolet i apetycznego escorta mnie nie stać, więc musiało to być coś innego. Żeby utrzymać się w pewnej ekscentryczności od tubylczego głównego nurtu, wybór padł na klocki. Ten "wybór" należy rozumieć ogólnie - nie potrafię zrekonstruować momentu przyjścia mi do głowy tego pomysłu, to musiał być impuls.  Panie, kto to widział, żeby się stary chłop klockami bawił! Uwielbiam ten nasz nietolerancyjny ciemnogród: skarpetki na nogach i na wyobraźni oraz klapki na nogach i na oczach. :-/

Nigdy nie miałem klocków Lego, więc sami rozumiecie - najwyższy czas nadrobić ten brak życiowy. Tylko jedne mnie zakręciły - seria Technic i przystąpiłem do zapoznawania się z tą terra incognita. Nie mam pojęcia ile mi to potrwa - długo na pewno nie. Okaże się dopiero czy jest to bardziej chwilowym rozpaczliwym poszukiwaniem psychicznego wentyla od znużenia życiem zawodowym i prywatnym [edit: stop, pardon, jakim znowu prywatnym? to tylko wegetacja], czy jednak na ileś tam miesięcy lub lat, odżywającym okresowo, jednym z równolegle egzystujących zainteresowań.

Na razie daje to absorbujące zajęcie: grzebanie w necie i latanie po mieście, w poszukiwaniu co i gdzie warto kupić. Samo składanie wedle instrukcji prostych modeli jakie sobie kupiłem jest łatwiutkie i szybciutkie. Nie wiem na razie co mi się będzie bardziej podobało: samo zbieranie i składanie wedle instrukcji, czy budowanie wedle własnego pomysłu (tzw. MOC - My Own Creature), a także jak zareaguję na automatykę (bardziej skomplikowane modele mają napędy poruszające różnościami). Bardzo mało prawdopodobne, żeby to było bawienie się złożonymi już modelami. :-) Choć muszę przyznać, że ze zdumieniem stwierdziłem, iż miałem chwilę zabawy w jeżdżeniu ciężarówką po biurku między papierami. :-D Z pewnością wielkim problemem już jest miejsce na trzymanie modeli.

A poniżej mój drugi w ogóle, a pierwszy śliczny model, "42035. Ciężarówka górnicza".




Tu zaś widać, komu szczególnie przypadła do gustu - nie rusza się z niej na krok i zadowolony patrzy na mnie siedzącego przy biurku.



10 komentarzy:

  1. ja zbieram ludziki lego [zresztą o tym już wiesz], większość uważa, że to bardzo dziecinne :] ale co tam, skoro sprawia mi to przyjemność, to niby dlaczego mam tego nie robić? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Niech się ten wstydzi, komu się to nie widzi. :-P

      Usuń
  2. Ja zbieram horrory klasy Z. Ich treść dość trafnie odzwierciedla moje ukryte pragnienia. Ups, już nie są ukryte, jakże mi przykro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, nie jest aż tak źle - nie odkryłeś się tak zupełnie. Przecież nadal nie wiadomo czy wolisz być uciekającą z krzykiem ofiarą, czy też krwiożerczym psychopatą [nie patrzeć na awatar, powtarzam, nie patrzeć na awatar!]. :-D

      Usuń
    2. W zasadzie sam sobie odpowiedziałeś.

      Usuń
    3. To jaki jest preferowany przez Ciebie typ ofiary? :-)

      Usuń
  3. Szalej, szalej i nie żałuj sobie, skoro sprawia Ci to przyjemność. Miś w ciężarówce - rozczulające:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szalej!"

      Cholera!... Skąd on wie że ja już nawydawałem forsy jak głupi?! :-x

      Usuń
  4. No właśnie, kimże są osoby, które są niby opiniotwórcze i przed którymi drżymy, bo co powiedzą na naszą inność (w sensie zainteresowań specyficznych)?
    Co raz bardziej jestem przekonany o bezmyślności (aby nie napisać debilizmie) osób krytykujących wszystko co jest inne i czego nie mogą zrozumieć. Kreują takie postawy oczywiście media i to z nich oni czerpią wzorce swoich zachowań. To taki typowy Człowiek Skurwiel, który sam nie potrafi niczego wykreować, jest tylko biorcą, ale za to jest w otoczeniu opiniotwórczy, bo jak nie (w sensie kto się nie zgodzi z nim) to w ryja.
    Wczoraj byłem u 972 w tradycyjnie "cerowanych" (ze wstawkami) skarpetach. Już prawie legendy o tym krążą, a jak ktoś nie potrafi się powstrzymać, to nawija:
    - je, masz cerowane skarpety, ha, ha ,ha
    - no mam i co tego
    - no nic (w tonie wycofującym się), ale moje się przecierają to mogę Ci dać (już się naładowała)
    - mam swoje cerowane i mam kasę, a Ty?
    - (i tu cisza, bo nie ma).
    I tyle jest ich naładowania. Ekonomia prostuje takie sprawy.
    Warto też spytać się krytykujących, jakie mają zainteresowania, co mogą o tym, czym się interesują powiedzieć, pociągnąć ich za język i jak trzeba to dojebać im, aby więcej nie poruszali tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotnie, od metra jest ludzi, którzy nie mogą znieść inności, odejścia od schematu itp. Podejrzewam, że w przypadku sporej części z nich, mamy do czynienia z odreagowaniem skrywanej frustracji na tle kompleksu niższości - dyskomfort krytykanta płynie z jego poczucia, że ktoś jest lepszy od niego, np. bo ma hobby, bo ma odwagę lepiej, śmielej, barwniej się ubierać itp.

      Usuń