Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 20 lutego 2016

468.Pozlekarze

Super sprawa - powrót do pracy przypłacić infekcją. Najwyraźniej któraś cząstka przyszłości narodu mnie obdarzyła wirusem jakimś. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby szybko wyzdrowieć. Jak mi się szybko nie poprawi, to będę musiał zawlec się do lekarza, a za tym nie przepadam. Niby jestem zapisany do enefzetowskiej przychodni, ale terminy przyjęć do POZlekarza są takie, że mogę zdążyć w naturalny sposób wyzdrowieć nim mnie przyjmie. Poza tym, niektórzy z nich sprawiają wrażenie, jakby za każde wystawione L4 musieli ZUSowi płacić z własnej kieszeni. To sprawia, że obawiam się ryzyka następującego: nie pójdę do pracy, zapiszę się do lekarza, pójdę, a on mi nie da zwolnienia i co ja wtedy w pracy powiem i zrobię? A, niestety, nie są to tylko moje fobie, bo przejścia znajomej w tej przychodni są bezdyskusyjne. Więc od dawna idę prywatnie. Kosztuje to (w połączeniu z utraconymi zarobkami, a u nas to dotkliwe) słono, ale przynajmniej mogę liczyć na to, że zostanę przyjęty tego samego dnia lub z dnia na dzień, oraz że lekarz nie będzie się wydurniał odmawiając zwolnienia nauczycielowi, który mówi ledwie szeptem, i oznajmiając zajrzawszy w gardło: "Ja tu nic nie widzę", co miało wówczas oznaczać "Nic pani nie jest.". Być może to kryptoortopedzi... ;-)) Za różowo prywatnie to też nie jest, bo ostatnio to mnie tak dochtórka leczyła z zapalenia zatok, że trzy razy płaciłem za wizytę, zużyłem antybiotyk (za trzecim razem doszła do wniosku, że może jednak by się przydał, wcześniej miał wystarczyć ibuprom), a właściwie jakbym łykał słodkie groszki - podobna skuteczność; zatoki jako tako uspokoiły się z nadejściem wiosny, lecz o pełnym wyleczeniu raczej nie było mowy.
Tak, wiem, jest jeszcze opcja - zmienić przychodnię. Tylko nie wiem na jaką, a w ciemno strzelać? No i do lekarza chadzam raz na rok lub dwa, więc tak silnego parcia nie mam.

7 komentarzy:

  1. heh, pamiętam moją ostatnią wizytę u lekarki, która patrzyła na mnie jak na oszusta i wyłudzacza L4 :D w końcu z politowaniem powiedziała: "no dobrze, niech już będzie to L4" :D [i tak, wtedy też nie mogłem mówić, gardło wysiadło]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie! Strażnicy budżetu, zapominający jakie jest ich właściwe zadanie. Nie jestem pewien, czy najbardziej nie irytuje mnie w tym głupota takich ludzi. Nauczyciel to zawód, w którym pracuje się przede wszystkim głosem. Jak ma to robić człowiek, któremu głos wysiadł? Ponadto jaki jest sens posyłać go do szkoły, zamiast na zwolnienie - żeby pozarażał parę setek innych ludzi?
      Nie mówiąc o tym, że kiedy patrzę na swoje koleżanki i kolegów, to muszą być naprawdę mocno zdechli, żeby pójść na zwolnienie - same siłaczki.

      Usuń
  2. To jest jakieś dziwne. U nas z kolei bez problemu dają L4, a ludzie nie chcą brać, bo boją się konsekwencji w pracy.
    Zmień lekarza tzn. przychodnię. W następnym wolnym od szkoły się tym zajmij, młodszy nie będziesz, przeto wizyty u lekarzy będą częstsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zmień, zmień". Sęk w tym - na którą? Loteria to prawdziwa, bo w praktyce nie o firmę chodzi, lecz o to kto w niej przyjmuje. A kiedy słyszę, jak ludzie się przenoszą za swoimi dobrymi lekarzami z przychodni do przychodni, to jakieś zniechęcające jest.

      Usuń
    2. Lepiej jak zaczniesz szukać wcześniej. Popytaj znajomych, wszak oni jakieś zdanie mają, gdzieś się leczą. Im wcześniej zaczniesz tym lepiej, bo jak coś się przyplącze większego lub coś Ci wysiądzie będzie za późno na szukanie.
      Tak wybrałem już stomatologów. Proste rzeczy naprawia mi na NFZ mama od stomatologa, (oczywiście też stomatolog) na takich starych urządzeniach, co opisywałem u siebie. Jak coś poważniejszego to lezę do jej syna. To jest 1/20 takich stomatologów, którzy mają fach w ręku i to się czuje. Już kilku znajomych do niego skierowałem. Po za tym na szczęście mam innych znajomych lekarzy więc w razie czego jest gdzie iść. Na szczęście w przychodni też mamy lekarkę, która na NFZ, ale leczy porządnie. Jednak to wszystko to lata pracy, zawierania znajomości, wyborów, obserwacji. Teraz czuję się stabilnie, przynajmniej pod kątem ewentualnego w przyszłości rozpadania się.

      Usuń
  3. Aberfaldziu rzadko z Adim się zgadzam, naprawdę, ale w kwestii zmiany przychodni zgadzam się zupełnie. Zrób research wśród znajomych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam wiersz- Stanisław Jachowicz - CHORY KOTEK.
    Jaki morał z tej bajki płynie, że choroby nie omijają nawet kotków.
    Ale żeby było poważnie, to autor wiersza przypomina taki sposób terapii

    Pijawki i dyjeta ścisła!
    Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”


    Polecam więc znaleźć jakąś Pijawkę leczniczą, która oczyści Ci krew.
    Mam nadzieję, że już jesteś zdrowy
    i wesoły,
    jak piszący te słowa.



    OdpowiedzUsuń