Szczurki z górki znowu mnie zalały. Klosz łazienkowej lampy zamienił się w basenik, zaś z oprawki żarówki jak gdyby nigdy nic kapała sobie kropelka za kropelką. Poszedłem do nich z tą radosną wieścią (Matkobosko, co za slums!!!). Jak zwykle: nie wiadomo skąd ciecze, u nich wszystko sucho! Postraszyłem, że jak szybko nie odkryją miejsca przecieku to kiedy u mnie dojdzie do zwarcia, to tylko ich te spięte wolty rąbną.
Jak przestali korzystać z wanny, to cieczenie ustało, ale ich wanna szczelna jest i nic absolutnie nie przepuszcza, a nie korzystają tylko tak, na wszelki wypadek! Cóż za zawiła łamigłówka, prawdaaa?
Takie to uroki mieszkania w bloku.
Sprawy z tym związane zajęły w znacznym stopniu moją uwagę. Musiałem wyłączyć prąd w połowie mieszkania, a żeby nie siedzieć po ciemku i choć do kompa się dostać, trzeba było przeciągnąć kabelkiem prąd z zasilanej połówki, co wymagało nabycia rzeczonego kabelka, poprzez pojechanie do bardzo, bardzo dużego sklepu z między innymi kabelkami.
Potem szukając zajęcia upiekłem ciasto i porcję zaniosłem rodzicom. Wróciłem okrężną nieco drogą dla spaceru. Ciepło się zrobiło pod wieczór i wiatr zelżał. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby mróz już nie wrócił. Myśli były tylko smutne, więc nienajgorzej.
Gdzieś w necie przemknęło mi określenie facetów po czterdziestce przez jednego z naszych "braci w orientacji" per "próchno". Nie przejąłem się tym zbytnio, bo już przywykłem do ageizmu (szczególnie silnego) w naszym światku, ale jakoś mimo wszystko przykre to było.
facety po czterdziestce są fajne... :P tylko ciastem nie chciały się podzielić - wrrr... :P
OdpowiedzUsuńekhm! przywołuję Cię natentychmiast do porządku :D
UsuńSpoko, MrU, to tylko cwane żebry o słodkości. Pewnie już a conto tłustego czwartku. ;-))
UsuńI bardzo dobrze, że nie chciały się podzielić. Nawpieprzałbyś się ciasta, roztył i Pablo by Cię nie zechciał. O! :-)
OdpowiedzUsuńA Twoja deklaracja o fajności facetów po czterdziestce miałaby większą nośność, gdybyś sobie nie sprawił małżona (szacuję) prawie o połowę... młodszego od siebie. :-P
Brzuszek Vermisa jest fajny : ) Także spokojnie, zechciałby : )
Usuńszesnastu lat nie mam, kazirodztwa nie uprawiamy :D w szacunkach pan Aberfeldy lichy jest ;D
pozdrawiam poRANNIE :P
Nonsens, w szacowaniu jestem świetny. Po prostu różnicę między 2/3 a 1/2 vermisowego wieku uznałem za pomijalną i złożyłem na ołtarzu zgrabności stylistycznej.:-P
UsuńA co do vermisowego brzuszka, to zauważ iż jego fajność stwierdzasz w sytuacji, kiedy owym ciastem się z nim NIE podzielono, a więc brzuszek pozostał w rozmiarze ograniczonym. Więc strzeż się, by małżon nie potraktował Twych słów jako dyspensy generalnej i wyzbywszy się hamulców nie dorwał się do słodkości i łakoci. ;-)
podziwiam, że Tobie się chce piec lub coś w tym guście ;) ja pewnie nawet jakbym nie miał nic do roboty, to bym całkowicie zmarnował wolny czas :P
OdpowiedzUsuńW marnowaniu wolnego czasu jestem zajebiście dobry - całe życie sobie zmarnowałem. :-)
Usuńchyba za surowy jesteś dla siebie ;)
UsuńTo miłe z Twojej strony, ale obawiam się że nie oddalam się zbytnio od trzeźwej oceny sytuacji.
UsuńKąpiel przy świeczkach całkiem miła jest, jak się już te wolty i ampery odetnie :)
OdpowiedzUsuńA i przepis byś zamieścił lepiej z gwarancją udanego ciasta, bo w końcu musiałbym się zmierzyć z tą dziedziną.
Dobrym pomyslem na zupełny debiut jest sięgnięcie po ciasto w proszku Delecty - nie spieprzysz, nie zniechęcisz się, robota prosta, a ciasto jadalne. Polecam Delectę bo jakoś mieszanki Oetkera mi nie leżą. Nie zaczynaj od biszkoptu.
UsuńPo prawdzie nie pomyślałem w ogóle o gotowych mieszankach. Dzięki za sugestię, jutro popróbuję. Jak nie wyjdzie znaczy jestem sprawny inaczej :x
Usuń