Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 4 listopada 2019

1041.Karbowy i artyści

Coraz rzadziej piszę (a to ci nowina dla Czytelników, prawda...?) - trudno mi wykrzesać siłę i pomyślunek do sklecenia kilku zdań. I tak mam poczucie, że ogólnie poziom mojej pisaniny  tutaj drastycznie się obniżył na przestrzeni ostatnich dwóch, może trzech lat.

W pracy otępiająca, wysysająca energię rutyna. Dzieci nawet znośne. Mam je uczyć, mam wychowywać, a to wszystko to jakaś fikcja, wydaje mi się, że jakby mnie nie było, to by nawet nie dostrzeżono różnicy - i tak by dorosły i poszły w świat. Złudzenie pedagogiczne to taki rodzaj błędu postrzegania, w którym wydaje się człowiekowi, że jest demiurgiem, kiedy w rzeczywistości jest karbowym.

Na Netflixie obejrzałem bardzo ciekawy serial - konkurs artystów dmuchaczy szkła "Blown Away". Zirytował mnie troszkę finałowy werdykt - idiotyczna dominanta ideologii. Wydaje mi się, że dzieła, których główną wartością jest aktualna interpretacja (w duchu tej czy innej ideologii) gorzej zniosą upływ czasu (lub wręcz ich wartość artystyczna w ogóle nie przetrwa) niż dzieła reprezentujące szlachetność formy i barwy.

7 komentarzy:

  1. Ja powoli kończę "vewrę" (został mi jeszcze jeden sezon, cztery odcinki). I wróciłem do "Battlestar Galactica".
    A z pisaniem mam podobnie. Za każdym razem, gdy myślę o notce na blog przypomina mi się zdanie Jane Austen: Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia nie ubierają tego w słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Galactikę" oglądałem chyba "sto lat temu", nawet już nie pamiętam ile odcinków; pewnie na jakimś Polsacie bądź TVN.

      Usuń
    2. Pewnie też to wtedy oglądałem i też nie wiem ile, jeden albo dwa sezony.

      Usuń
  2. uprzedzam, że nie w temacie będzie ale dziś byłam na spotkaniu z pedagogami w podstawówce. Takie tam zaproszonko dostałam służbowe i nie wiem dlaczego ale po tylu latach nie bywania w szkole najbardziej mnie zaskoczyło to, że wychodząc ze szkoły poszłam do toalety a tam ... wszystkie kabiny bez zamków. Niektóre ledwie się na klamce trzymały drzwi. Nie mogłam sobie przypomnieć czy tak było zawsze ??? jak my to robiłyśmy chodziłyśmy do wc z koleżanką ?? do teraz to rozkminiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne względy czysto praktyczne - kiedyś jak dziewczę zemdlało w kabinie to zawsze jakaś młoda pedagożka zawsze się znalazła żeby górą ogrodzenie forsować i ofiarę ratować, a teraz średnia wieku blisko pięćdziesiątki, więc eskalada nie wchodzi w rachubę i z metod forsowania tylko taran został; ponieważ jednak budżety szkół ubogie, to koszty naprawy mogłyby ruinę finansową sprowadzić, więc taniej po prostu rygielków nie montować. ;-))

      Usuń
    2. hmm czyli kiedyś chyba jakieś skobelki były ale się pozmieniało bo i młodzież teraz chyba w toalecie więcej szkudzi niż tylko palenie papierosów jak za naszych czasów. A w ogóle to też ostatnio o Tobie myślałam jak jechałam tramwajem i przede mną siedział jakiś chyba gimnazjalista. Przystanek dalej wsiadł jego kolega może nawet z klasy, podszedł przywitał się, przybili piątki i co tam jeszcze ale obaj na uszach słuchawki więc poza cześć cześć nie było dalszej rozmowy jeden siedział drugi nad nim stał i tak przez 6 przystanków aż razem wysiedli. Smutne to ...

      Usuń
    3. Normalne. Podobnie na korytarzach - mniej niż połowa może rozmawia ze sobą, reszta albo w solowym milczeniu, albo ze swoim e-przedłużeniem czyli w smartfonie.

      Usuń