Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

czwartek, 12 lutego 2015

398.Ciesz się tym co masz

Dziś dzień dyspensy od tycia.
-Witajcie, omnomnom, pączusie! 
-Witaj kuzynie!
-Morda w kubeł wredne gnojki! Nie jestem do was podobny! A przynajmniej - jeszcze nie.

Długa rozmowa z M., jak za dawnych czasów, sprzed pojawienia się nowego powiernika. Cóż, prościej się o pewnych sprawach rozmawia z kimś, kto ma podobne dziury w życiu, niż z kimś, kto ma je poukładane. Łatwo się mówi - skupiaj się na mocnych stronach, na tym co ci się w życiu dobrze ułożyło, doceń co masz, pomyśl, że mogło być gorzej, nie porównuj się z innymi itp.
Swoją drogą ciekawe, jak czesto porada nie porównywania się z innymi ma jednostronny charakter. Kiedy mówimy, że inni mają lepiej, słyszmy, żeby się nie porównywać z nimi, po czym za chwilę dowiadujemy się, że powinniśmy docenić ile mamy, bo inni mają gorzej.

Sęk w tym, że te wszystkie wyżej wspomniane rady mają pewien walor sensowności, tyle, że odwołują się one do sfery rozumu i są niczym innym jak próbą zduszenia emocji przez rozum. Jest to możliwe, ale trudne, bolesne i zawsze ma swoją dotkliwą, co nie znaczy - uświadomioną, cenę. 

Bo przyjmijmy, że mamy kobietę, która zawsze marzyła o licznej rodzinie, z mężem i gromadką dzieci i tak naprawdę tylko to było dla niej cenne i wartościowe, a jest samotna z jednym dorastającym dzieckiem, które wkrótce wyfrunie z gniazdka, pozostawiając je zupełnie pustym. Ma poczucie klęski życiowej w tym obszarze, który był dla niej najważniejszy. Słyszy, że przecież ma dom, ma pracę, w której jest świetna, nie ma kredytu do spłacenia itp. więc powinna się z tego cieszyć, docenić to, bo iluż ludzi tego nie ma. Istotnie, są to pozytywy, ale co z tego, kiedy w innych, mniej dla niej ważnych obszarach. Trudno cieszyć się faktem bycia świetną w pracy, kiedy pracę traktuje się wyłącznie jako źródło pieniędzy dla zaspokajania niezbędnych potrzeb życiowych, a nie obszar dowartościowywania się i spełniania. Można ująć to tak, że rozumowo doceniamy wartość posiadanych aktywów, lecz dla emocji niezbyt się one liczą z dwóch powodów: bo nie mamy do nich przypisanych najwyższych wartości, oraz dlatego że one już są, już je mamy. Docenilibyśmy je, gdyby je nam odebrano, ale to byłaby już zupełnie inna sytuacja, inna niż obecna. A przecież nasze postrzeganie siebie i swojego życia jest zawsze subiektywne, zawsze odbywające się w konkretnych warunkach, to znaczy w konkretnym zestawie okoliczności. Zmiana okoliczności zmieni i postrzeganie. Rozumowo jesteśmy w stanie jakoś wyobrazić sobie tę zmianę i ekstrapolować wnioski na stan obecny, ale emocje się przed tym bronią, gdyż czują że to zabieg jakoś nienaturalny, zaburzający czystość układu zależności "warunki - sytuacja własna" wynikającego z pierwotnej, biologicznej natury zwierzęcia zwanego człowiekiem. 

14 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wpis. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, czasem trafia mi się jak ślepej kurze ziarno. :-)

      Usuń
  2. Jakbym w pewnych momentach czytała o sobie. Praca, którą traktuje tylko jako źródło pieniędzy dla zaspakajania potrzeb, i to nie koniecznie tych niezbędnych. Pusty duży dom, a przecież marzyłam o licznej gromadce dzieci. Niestety los w tym obszarze stosunkowo szybko sobie z nas zakpił. Wszystko tak podobne ... z tą malutką różnicą, ze ja nie postrzegam powyższego jako klęski.
    Nie biczuję nas za dysfunkcję ślubnego. Nie skucze i nie zadaje pytań – dlaczego. Nie zatruwam swojego życia przez rozpamiętywanie niepowodzeń, które sie przecież zdarzają. Pielęgnuje wszystko co spraw mi radość. Można i tak. Wszystko zależy od nastawienia.
    A ta hipotetyczna panito czasami nie M.? (prosi sie o niezwracanie uwagi na wścibskość)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, M. też nie lamentuje - to nie w jej stylu. Czasem tylko gorycz niespełnienia i zawodu przelewa czarę duszy i musi się zwentylować.

      Usuń
  3. Do tych aktywów należy przypisać pasywa (czyli kapitały obce i własne). Większość z nas zawsze postrzega kapitały własne jako zerowe, a nawet ujemne i dlatego mamy problem. Ja zawsze.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto dostrzec to co się ma, a to czego jeszcze nie obierać jako kolejne cele - ale nie dajmy się zwariować, niech będę to ziemskie cele :-) A pączusie były dobre :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, pojawia się tylko drobny problem, kiedy cele pożądane stają się nieosiągalne.

      Usuń
  5. Nie wiem czy teraz odnieść się do tekstu czy do komentarzy, bo w nich jakby wiele też się pojawiło.
    @ atka, nie czytam Twojego bloga, zresztą nawet nie wiem czy go masz, ale przez komentarze tutaj, co raz bardziej Cię znam.
    Na szczęście posiadanie moich pasywów jest na nienajgorszym poziomie, Zamiast wykonywać beznadziejną pracę, na razie czekam na tą upragnioną. Nie wykonywanie pracy tej etatowo zarobkowej nie ogranicza przychodów.
    Właśnie na przeciw powstawaniu klęski zyciowej, nie mam drugiej połówki. Hipotetycznie, gdyby była to obowiązki domowe były by podzielone na pół, zycie na pół, reszta... chyba też. Nagłe odejście, czy nawet planowane drugiej połówki zburzyło by dotychczasowy byt i spowodowało dysfunkcję na pewien czas. Tak, wykonuję wszystko sam, ogień wewnętrzny przygasiłem skutecznie i obecnie dość dobrze funkcjonuję (na obecny pkt. widzenia, jak to napisałeś). Jak będzie nie wiem, ale zabezpieczam się na tyle ile mogę.
    Ach znowu tekst w biegu i taki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby zdobywana wiedza rozmijała się z założeniami ... ;)

      Usuń
  6. Ale że co z tą wiedzą? Która rozmija się z założeniami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adi, nie wiem, Ty wspomniałeś o poznawaniu ... więc Ty wiedzieć powinieneś. . ;

      Usuń