Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 16 października 2021

1208.Wycieczki za miasto

Pojechałem ze Schwester na Wólkę groby dziadków i babć ogarnąć. Pamiętam pierwszą mą bytność w tym miejscu - kiedy babcię chowaliśmy, jeszcze za nieboszczki komuny - łysy wygwizdów to był, przygnębiający lodowatą pustką niemal po horyzont gdzie majaczyła ściana lasu za ogrodzeniem. Dziś było pięknie - drzewa i krzewy ślicznie się rozrosły i w swym urozmaiconym bogactwie tworzą piękne wielobarwne obrazy. Pogoda też szczęśliwie dopisała. A i my bez spięcia - o dziwo - się obeszliśmy. Prawie pół dnia nam jednak na całej wyprawie zeszło, bo grób dziadków wściekle atakuje bluszcz z sąsiedztwa i przycinanie tego gąszczu zajęło nam sporo czasu (i wysiłku).

Idąc przez cmentarz utyskujemy na zwyczaj umieszczania na nagrobku maksymalnie lakonicznych informacji: imię, nazwisko, daty roczne urodzenia i śmierci lub tylko śmierci i... koniec. W skrajnych przypadkach imię nazwisko i "żył/a lat ileśtotam". A kiedy umarł/a? Czort znajet. Fatalną manierą  jest nie umieszczanie nazwiska panieńskiego żony, co powoduje, że często nie bardzo wiadomo jakie zależności łączyły pochowane w tym grobie osoby. Dobrym obyczajem byłoby podać choć zawód zmarłego/ej, może tytuł naukowy (ale nie "magister"!😁). Bez tego cmentarz zmienia się w miejsce nieco schizofrenicznego pomieszania - półanonimowość nagrobków nadaje charakteru im prywatnego, kiedy ich ostentacyjna okazałość (materiał i forma) wyraźnie sugerują ambicje okazowania się w przestrzeni publicznej. Nasuwa się pytanie, czy nie mamy tu do czynienia z przejawem pewnej naszej hipokryzji - udajemy, że chodzi nam o upamiętnienie zmarłego, a w rzeczywistości głównie zależy nam na popisaniu się przed żyjącymi, zaś zmarły staje się co najwyżej pretekstem.

W połączeniu z niedawną wycieczką szkolną (w charakterze opiekuna-dozorcy) do podwarszawskiego muzeum to wyrobiłem swoją normę wyjazdów za półdekadę... albo i więcej.


20 komentarzy:

  1. A nie można było zostawić bluszczu, żeby spokojnie zarastał? U mnie też jakiś jest w sąsiedztwie, ale nie wspina się na pomnik tylko płoży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym zostawił, kiedy nie wspina się na płytę, tylko oblepia jedną ścianę co najwyżej, ale rodzice i Schwester nie chcą o tym słyszeć. Podchodzą do tego cokolwiek histerycznie - INWAZJA! NIEPORZĄDEK! ZNISZCZY! SUBSTANCJA ZAGROŻONA! :-/

      Usuń
  2. "Nasuwa się pytanie, czy nie mamy tu do czynienia z przejawem pewnej naszej hipokryzji - udajemy, że chodzi nam o upamiętnienie zmarłego, a w rzeczywistości głównie zależy nam na popisaniu się przed żyjącymi, zaś zmarły staje się co najwyżej pretekstem." Takie pytanie nasuwa Ci się dopiero teraz? :D Przecież większość ludzi nawet swojej rodziny nie lubi, do tego jeszcze nie zna o nich prawdy, bo znać nie chce - wystarczy, że byli: jak za czasów wojny, tzn. że byli pożądni, a jak 50 w małżeństwie, to 50 cnoty i pozycji misjonarskich, a jak zginęli w wypadku to dlatego, że ktoś inny krzywo jechał. Jest jak jest. Polerowanie poników i w tym roku mnie ominie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie przypadkiem najważniejszym świętem Polaków jest PRZEDDZIEŃ święta, kiedy odpalamy turbomagię oczekując rodzinnej atmosfery przy wigilijnym stole.

      Usuń
  3. Kamieniarze liczą cenę od każdej literki, cyferki napisu, więc czasem taka zwięzłość na epitafium wynika ze zwykłej oszczędności. Albo skąpstwa. A niekiedy z błędnego przekonania, że wystarczą podstawowe dane, bo przecież resztę i tak się pamięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie masz rację, że to mieszanka skąpstwa z egocentrycznym brakiem wyobraźni.

      Usuń
  4. zdecydowanie umieszczanie na nagrobku zawodu czy opisu pracy jest pomylonym pomysłem. Magister czy Dyrektor czy ktokolwiek ... po co ? wystarczy co jest. Może faktycznie jakieś panieńskie nazwisko by można to by pomagało identyfikować ale kim ktoś był ? dziwaczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie doceniasz możliwości.
      "Tu spoczywa Polly, z Którychśtotamów Łukaszowa Przewspaniała, blogerka, maratonka, podróżniczka, niosąca w służbie państwowej/samorządowej pomoc potrzebującym" Czyż to nie brzmi wspaniale? :-D

      Usuń
    2. ależ skąd możliwości to wiem, że jest sporo ale osobiście po co to by miało być napisane ? przecież przyjdzie na grób ten kto to wie. A obcy po co mają to czytać.

      Usuń
    3. Cóż za wąskie spojrzenie! Przecież taki opis na Twoim nagrobku zapewni Ci sławę pośmiertną. Cały cmentarz anonimków - "imię, nazwisko, data", a tylko Twój pięknie, na bogato opisany - będzie przyciągał uwagę, media, lokalnych polityków, dzieci robiące do szkoły projekt "Wybitni ludzie z naszej miejscowości". Wystarczy troszkę poczekać jak to zatoczy kilka coraz szerszych kręgów, a miejsce Twego wiecznego spoczynku stanie się miejscem kultowym i lokalną atrakcją turystyczną. Oświadczyny nad grobem i sesje ślubne będą tylko kwestią czasu, kiedy rozejdzie się, że to miejsce przynoszące szczęście i pomyślność. Na domu w którym mieszkasz tablicę wmurują, patronką ulicy, biura turystycznego i szkoły sportowej zostaniesz, może pomnika się doczekasz... Wszystko dzięki tym kilku informacjom na pomniku!

      Usuń
    4. Krystyno Marcepanie Tobie praca w szkole faktycznie ostro zryła beret :P a tak serio to w rodzinie u Lu jest taka chora tendencja wpisywania na nagrobkach kim kto był. Na jednym nawet jest wyryty herb roku i to jest powiem szczerze dziwne, niepotrzebne i krępujące. Zwykle się znad tych grobów prędko urywam.

      Usuń
    5. A, to sprawa załatwiona! Lu o inskrypcje stosowne już zadba! :-P

      Usuń
    6. chyba, ze ja wykorkuję prędzej :D

      Usuń
    7. No o tym właśnie piszę - przekręcisz się pierwsza i Lu wsparty rodziną będzie miał nieskrępowaną swobodę zaaranżowania Twojego ostatecznego lokum. Będzie ślicznie. I opisowo. :-)

      Usuń
    8. no ja też o tym. Wtedy już się o tym nie dowiem to niech se tam i dłubie cały mój życiorys :D

      Usuń
  5. Zawsze mnie dziwiły te lakoniczne opisy na polskich cmentarzach, bo na Śląsku (ale nie tylko) podaje się niemal zawsze pełne daty urodzin i śmierci. Acz szkoda, że zaniknął ten zwyczaj podawania zawodu albo tytułu. Tylko co napisać przy takim bezrobotnym żulu? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezrobotny żul raczej nie będzie miał murowanego lub kamiennego nagrobka, więc problem napisu sam się rozwiązuje. Ale nawet jak by miał, to można by przecież wykazać się pewną kreatywnością.

      Usuń
    2. Bezrobotne żule też mają rodziny, które mogą im nagrobek wystawić, bo "tak wypada". W sumie to podawanie zawodów i tytułów mogłoby się okazać zbyt dyskryminujące dla tych, którzy niczym się wykazać nie mogą...

      Usuń
    3. że tak się wtrącę między wódkę a zakąskę. Znaczy, że zwyczaj wpisywania pełnych dat ur i zgonu to tylko u nas na Śląsku się praktykuje ? nie mam za bardzo grobów poza to nawet nie zwróciłam uwagi. Mam na opolszczyźnie część ale tam też są obie pełne daty. Stąd przykładowo ładnie jak na dłoni widać klątwę rodzinną w rodzinie mojego ojca. Wszyscy umierają 19-tego. Różne miesiące ale ten sam dzień. Mój ojciec tak zmarł, jego rodzice i brat. Żyje jeszcze siostra zobaczymy czy się wpisze w ten trend. No i kiedyś się dowiemy czy my z siostrą pociągniemy tą tradycję ;)

      Usuń