Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 3 marca 2018

765.A.L.Sowa o Powstaniu

Mam nadzieję, że to ostatnie kilkadziesiąt godzin mrozu. Kiedy obudziłem się przed świtem, poczułem że coś mi w nogi zimno - musiałem wyciągnąć pled i narzucić na kołdrę. Przy okazji zauważyłem, że zasłona całkiem wyraźnie porusza się, mimo zamkniętego, rzecz jasna, okna; taki był cug między kaloryferem i ciepłem uciekającym przez gomułkowską ścianę! Na zakupach też wymarzłem. Nie podoba mi się to. Miałem wyjść z przeziębienia, a tu jeszcze do ścierwa wrócę.

Przeczytałem bardzo dobrą książkę Andrzeja L. Sowy "Kto wydał wyrok na miasto? Plany operacyjne ZWZ AK (1940-1944) i sposoby ich realizacji". Wielka rzadkość na naszym rynku - opracowanie zawierające solidnie podbudowaną źródłowo analizę procesu przygotowań ZWZ/AK do otwartej walki z Niemcami i realizację w postaci "Burzy" i powstania warszawskiego. Zamiast ujęcia apologetycznego i powielania całkowicie błędnych, czy wręcz bzdurnych twierdzeń, mamy rzeczową analizę danych i wyważone oceny. Profesor Sowa, w odróżnieniu od (przytłaczającej?) większości innych autorów piszących o powstaniu, nie unika oceniania poczynań bohaterów; na szczególną uwagę zasługuje to, że nie boi się oceniać z punktu widzenia fachowości i moralności, względnie etyki naszych cywilnych i wojskowych przywódców, gdyż mam wrażenie z dotychczasowych lektur, że tę sferę z reguły autorzy omijali mniej lub bardziej  szerokim łukiem. W naszych książkach raczej unika się np. recenzowania jakości dowodzenia naszymi wojskami i kompetencji naszych wojskowych. Problem dezercji też jest traktowany jak śmierdzące jajo.

Profesor Sowa prostuje cały rozległy zastęp mitów, jakie ponarastały wokół powstania i AK. Szkoda wielka, że dla mnóstwa ludzi i tak to bez znaczenia, bo wolą wierzyć w wyssane z palca banialuki, a na prawdę historyczną reagują ignorowaniem lub agresją. 

Irytujące jest, że niektóre z ewidentnych nawet bzdur są powielane w opracowaniach historycznych i podręcznikach szkolnych - np. straty niemieckie, które miały wynieść 16 tys. zabitych i 9 tys. rannych. Zażenowanie budzi ignorancja autorów, których nie zastanawia absurdalność tych liczb. Gdyby były prawdziwe, znaczyłoby to, że w większości nieuzbrojeni i niewyszkoleni powstańcy, ustępujący znacznie  liczebnie i straszliwie - ogniowo, przeciwnikowi, potrafili wybić niemal do nogi całą grupę korpuśną von dem Bacha. Ponadto, zważywszy, że typowy w tamtych czasach stosunek strat zabitych do rannych wynosił jak 1 : 3, należałoby przyjąć, że albo powstańcy masowo mordowali rannych przeciwników, albo Niemcy nie mieli żadnej służby medycznej. Absurd chyba wyraźnie widoczny.

Szczerze polecam tę bardzo wartościową książkę każdemu, kto chciałby wiedzieć jak było naprawdę. Ci, którzy chcą wiedzieć jak było pięknie i wspaniale, niech sięgną po inne.

21 komentarzy:

  1. No i kiedy ja miałbym to przeczytać, co? :P

    Ja przykrecilem kaloryfer do połowy. Gorąco mi było w tej bezsennej nocy... Większość byłem odkryty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 824 stron??? Czy słyszysz mój krzyk zachwytu...?

      Usuń
    2. Powiedzmy, że go raczej widzę niż słyszę. Czy powinienem doszukiwać się w nim nuty sarkazmu? ;-))

      Usuń
    3. Może odrobinę ;-)

      Usuń
  2. ja dzieki twojej propozycji delektuje sie sredniowieczem :) milego wieczorku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś przejdziesz do późniejszych epok. :-) Nawzajemnie.

      Usuń
    2. to wydanie historii polski ktore mi poleciles jest rewelacyjne czyta sie jak romans pieknie napisane znalazlem nawet wersje na kindla rewelacja !

      Usuń
  3. Ty po cienkim lodzie chodzisz...
    w roku 1950 bylo pytanie maturalne kto jest Twoim najwiekszym autorytetem i dlaczego akurat Jozef Stalin
    w IV RP za chwile bedzie to samo, tylko z JP2

    a o powstaniu mowic w PL mozna tylko dobrze i tylko kleski przezywac. Jedynemu wygranemu powstaniu nie zawdziecza sie uwagi. Polacy kochaja ofiary.

    A ze Ci z zachodu mowili o Monterze ze im wodka i kurwy w glowie i ze pod mur za ten rozkaz isc powinni to chyba tez nie wolno mowic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, u nas co i rusz do władzy dochodzą ludzie, którym się wydaje, że mogą narzucaniem jedynej słusznej prawdy historycznej urobić sobie społeczeństwo tak, żeby rządzić nim do końca świata i dzień dłużej.

      Usuń
    2. Ciemny lud to kupi. Podejrzewam ze Powstanie bylo inspiracja Wujaszka Joe i jeszcze wyjdzie moze kiedys ze to byl sabotaz. NKWD nie musialo potem mitrezyc srodkow na utrwalenie wladzy ludowej a tak to rekoma niemcow zrobiono co zrobiono.

      Kwiat mlodziezy polegl w tym bezensie a oficerowie bezpieczni na kwaterach z brandy

      Usuń
    3. Na razie bardziej prawdopodobna jest wersja, że było to nasze rodzime dzieło - Mikołajczyka i Okulickiego zwłaszcza. W zasadzie Okulicki, którego NKWD złamało w 1941 r, mógłby być ogniwem łączącym z Moskwą, ale to wciąż wydaje się mało prawdopodobne, gdyż lepiej da się wyjaśnić jego poczynania cechami osobowościowymi, mocno poturbowanymi przeżyciami wojennymi. Jego wypowiedzi w tamtym okresie budzą grozę, kiedy sobie uświadomimy, że był to człowiek władny posyłać innych do walki - romantyczny mistyk rozmijający się na mile z realiami.

      Usuń
    4. Widzac co zrobiono na Woli, co w fabryce Ursusa...
      A swoja droga histeria na wszystko co wyklete i przegrane taka, ze mural zrobiono w holdzie powstancom a okazalo sie ze to dirlewangerowcy

      https://www.wprost.pl/historia/10088121/skandaliczny-blad-na-muralu-w-lomiankach-uwieczniono-zbrodniarzy-wojennych.html

      Zobaczmy co zrobili Czesi w Pradze i co maja dzis...

      Usuń
    5. W pewnym sensie zgodnie z tendencją garnięcia się do przegranych - wszak dirlewangerowcy przegrali. ;-)

      A serio - to kolejny przejaw i przykład tego, że emocje górują u takich ludzi nad rozumem.

      Usuń
  4. też jestem posiadaczem gomułkowskich ścian. W domach z betonu chyba innych nie mamy. I ten sam mam problem co i Ty tyle, że ja się w mrozy ratuję zrolowanym kocem wetkniętym pod okno na parapecie. Jak nam fachmani 15 lat temu wymieniali okna to chyba im się pianka poliuretanowa skończyła albo innego kitu zabrakło bo tak piździ w mrozy, że dziwię się, że mi tą dziurą śnieg do domu nie wpada.

    Co do powstania to szczerze z ręką na sercu przyznaję się, że historii nie znosiłam nigdy. Miałam mętlik w głowie czy uczą mnie prawdy czy kłamstwa i wierzę jedynie w opowieści mojego śp. dziadka co przeżył obóz w Oświęcimiu. Książek żadnych w tych tematach nie czytuję ale polecę mężowskiemu bo on czyta zaciekle i prawdy dochodzi.

    Ja jestem obywatel przez państwo nie chciany. Nie dosyć, że polityką się nie interesuję to jeszcze w ramach posiadania głęboko w 4 literach tego co się teraz wyprawia, nie czytuję i nie słucham wiadomości. A telewizji w domu nie mamy od chyba już 6 lat. Najpierw to było w ramach obrazy na Cyfrowy Polsat a potem jakoś tak wyszło że jednym wypowiedzieliśmy a innych do domu nie zaprosiliśmy i tak ... telewizor zmarł i ucichł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, też nie mam od lat tej szczekaczki.

      A przez te szczeliny to pewnie wieje wiatr historii z niemą pretensją za nielubienie jej. :-)

      Usuń
    2. nawet nie o nielubienie chodzi ale o brak predyspozycji, których niestety żaden mój historyk nie chciał przyjąć do wiadomości. Niestety cierpię od dziecka na całkowicie niezrozumiały brak pamięci do cyfr i dat. Dziś jako osoba w wieku średnim z przykrością stwierdzam, że tylko dwa ciągi cyfr jestem w stanie pamiętać: własny pesel i telefon do siebie samej. Nie znam żadnych innych telefonów, nie pamiętam dat urodzin, rejestracji naszego samochodu no generalnie pustynia ...jak mi ukradną telefon to nigdzie nie zadzwonię z pamięci.

      Zatem zapewne możesz sobie wyobrazić jak wyglądały moje klasówki z historii. Fakty a i owszem byłam się w stanie tego nauczyć ale co powiesz na klasówkę ze 100 dni Napoleona bez żadnych dat bitew i wydarzeń ??? jak żyję nigdy nie dostałam z tego przedmiotu piątki za nic a i o czwórkę z minusem było trudno (jak się udało daty zerżnąć brzydko ze ściągi). Stąd i może mój brak miłości do historyków z moich szkół i niestety do samej historii. Nie da się jej znać bez cyfr a ja niestety jestem jak tabula rasa ... w tej kwestii :)

      Usuń
    3. Cyferki to konieczny, ale nie najważniejszy element. Ważniejsze jest rozumieć CO i DLACZEGO się stało? oraz CO Z TEGO ŻE TO BYŁO? Tak zwany czasownik operacyjny "Wyjaśnij" jest moim ulubionym.
      To nie żart, ale ja też nie mam pamięci do dat i cyferek i czasem aż mi głupio, że mi jakaś duperelna (albo i nie...) data umknęła z pamięci. Z drugiej strony patrzę sobie z podziwem i zazdrością na koleżanki i kolegów po fachu z fenomenalną pamięcią do dat. Mam nieraz wrażenie, że ich klasówek bym pewnie nie zdał, a jednak mam równie silne poczucie, że mądra historia to coś innego niż te niagary cyfr.

      Usuń
    4. no właśnie a dla moich historyczek cyfry były ważniejsze niż dla matematyków. To mnie zniechęciło i niestety już raczej nie zachęci do śledzenia co i jak. Zresztą jako przeciwniczka wszelkich wojen i tak nigdy nie rozumiałam tych wszystkich wojen i zatargów i szczerze się cieszyłam, że nie żyję w tamtych czasach.

      Podstawy znać trzeba więc i ja je znam (prócz dat) ale żebym się w nie wczytywała jakoś szczególnie albo chciała dociec faktów które w latach 80 były przeinaczone to już niestety do tego etapu nie dotrę.

      Straszna to musi być dla Ciebie świadomość ;) ale niestety. Nieodpowiedni nauczyciel potrafi zniszczyć na całe życie czyjeś zainteresowania. Najbardziej pamiętam tych, którzy nie dosyć, że nie potrafili zainteresować albo potrafili wręcz zniszczyć jak już to zainteresowanie kiełkowało to jeszcze lali mnie po łapach linijkami, piórnikami i innymi niedozwolonymi dziś rzeczami.

      Pewnie dlatego jako dziecko pewnie jako jedna z nielicznych NIGDY ani przez sekundę nie bawiłam się w szkołę i nie mówiłam, że chcę być nauczycielem. Ten zawód jawił mi się jako jeden z najgorszych :)

      Usuń
    5. Ależ bez najmniejszego problemu przyjmuję do wiadomości, że wielu ludzi nie lubi historii. Wiem też, że znaczną część winy ponoszą za to niektórzy nauczyciele, którzy zarżnęli ten przedmiot nudną faktówką.
      Nigdy nie bawiłem się w szkołę, a nauczycielem chciałem być. :-)

      Usuń
    6. może chłopcy nie bawią się w szkołę ??? :)

      Usuń
    7. A wiesz, że nie wiem - nigdy się nad tym nie zastanawiałem. :-o

      Usuń