Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 14 czerwca 2015

413.Weekendowy relaks

Przeszła sobie Parada i poszła. Nawet przemknęła mi myśl (ale tylko jedna i zupełnie nienarzucająca się) - A może by tak pójść na nią (na niej? z nią?). Kiedy przeczytałem, że grupa tęczowych forumowiczów skrzykuje się do spotkania na Paradzie, pomyślałem jakie bym zrobił wrażenie, gdybym się tam objawił. Muszę być mocno już skołowany, skoro mi takie pomysły w ogóle się pojawiają. Bo cóż tam po mnie? 3 godziny dreptania w skwarze i hałasie, w poparciu dla czegoś z czego nigdy nie skorzystam, z pewnym ryzykiem wypatrzenia i dania pożywki "życzliwym", co przy mojej pracy nie jest szczególnie korzystne. Gdybym miał coś (czyt.kogoś) oprócz pracy, jakieś oparcie, to pewnie bym na to machnął ręką, a tak... Beatus qui tenet. Ta! "Beatus"...!  A z forum przecież się pożegnałem już chyba ze dwa lata temu, czując, że nie pasuję do tego miejsca, więc głupio byłoby tak wracać - niczym deus ex machina, nie bardzo wiedząc po co.

Weekend minął niemiło. Z jednej strony robi mi się niedobrze, kiedy pomyślę, ile mam do zrobienia w nadchodzącym tygodniu (a następny będzie jeszcze gorszy). Z drugiej zaś - chce mi się rzygać na myśl o wykonywaniu tych zadań. Rozum podpowiada, że sobie ze wszystkim przecież poradzę i wyrobię się na czas, bez nie tylko katastrofy, ale choćby i poważniejszej obsuwy, lecz emocje drą się w niebogłosy, teleportując niespodziewanie do kuchni i wpychając jedzenie do ust (a co gorsza i do brzucha i w każdą pierdoloną komórkę tłuszczową) oraz spinając mięśnie karku - średnia frajda ledwie móc ruszać głową; która w dodatku też boli. Nigdzie dziś nie wyszedłem, miotam się tylko (prokrastynacyjnie ;-) po mieszkaniu. Ani pomalować, ani posklejać.  A robota idzie jak krew z nosa.

Prawdziwa niespodzianka weekendu - M. zadzwoniła i w sobotę i w niedzielę i nawijała jak za dawnych lat - po godzinie już traciłem rachubę czasu. Zdaje się, że przyjaciel gdzieś wybył rekreacyjnie czy służbowo.

10 komentarzy:

  1. Rzeczywiście musi być ciężko, bo nie przypominam sobie tutaj takich słów ... albo moja pamięć zrobiła się bardzo selektywna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na kark polecam masaże. I w ogóle jakieś oddalające od codzienności aktywności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o masażu. Jak mnie spina (vel sam się spinam...). Staram się jakoś tam pomiętosić sobie te polędwiczki na barkach i karku co daje pewną ulgę. Bywa jednak, że mnie ściągnie tak, że guzik mogę. A co do owych aktywności... cóż - klapa.

      Usuń
  3. ja o pójściu na paradę nawet nie pomyślałem, chyba dziwnie bym się tam czuł... tak mi się przynajmniej wydaje, poza tym nie lubię tłumu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakbyś miał własną platformę i mógł z niej komenderować, pouczać i zrzędzić, to byś się chyba poczuł swojsko, jak w pracy. ;-)

      Usuń
  4. Nie narzekaj. Zawsze może być jeszcze gorzej, np koncert Bajmu za oknem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszanie się cudzym nieszczęściem jakoś nigdy do mnie nie przemawiało. :-P

      Usuń
  5. A ja gdybym miał bliżej, to bym był, bo nie ma czego się wstydzić. Szkoda, że w Toruniu Marsz Milczenia był tak zorganizowany, że o nim w tym roku dowiedziałem się po fakcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może w przyszłym roku Ci się uda. O ile Mały Prezes i jego akolici po zwycięskich wyborach nie zdelegalizują wszelkich tego typu imprez.

      Usuń