Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 8 maja 2020

1099.Dziennik czasów zarazy XX

Taką ulgę odczułem, kiedy zaświtał mi koniec roboty na ten tydzień, że się jednak zebrałem i ruszyłem w miasto. 8,7 kilometra z przeszło półgodzinnym postojem na półmetku to jednak słuszny dystans, zważywszy, że podobnej długości poprzednim razem to zaliczyłem gdzieś w I połowie marca. A dziś piękna słoneczna pogoda, wiaterek lekki, sympatycznie. Miło. Ale ponieważ to nadal moje życie, to mnie jakieś latające ścierwo obsrało po ramieniu tak, że dopiero w domu to zauważyłem. Ohyda.
Postój był bo sklep tak sobie radzi z wydawaniem zamówień internetowych. 5-10 minut na klienta biorącego 2-4 drobnych artykułów. Błyskawice po prostu. Personel naturalnie bez masek i przyłbic.

4 komentarze:

  1. 8,7 km, ojej, żebyś zakwasów nie dostał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Najmniejszych! Aż się zdziwiłem, że w ogóle nie poczułem najmniejszych dolegliwości - jakbym pięćset metrów przeszedł. A szedłem dość żwawo. :-o

      Usuń
  2. Nie może być zbyt miło :P

    OdpowiedzUsuń