Koszmar - 31 stopni w pokoju pod wieczór. Ból pleców, ból głowy, niedobrze mi. Sam nie wiem już czy to dywanowy*) napad lękowy na okoliczność zadań końca roku, czy efekt skumulowanego przegrzania. Może jedno i drugie. Wątpliwości czy pracowity poczciwy wiatraczek przynosi ulgę. W nocy budzi mnie uczucie, że głowa przeniosła mi się do wanienki z wodą, lecz to tylko przepocona aż do wyżymania poduszka. Koszmar.
Wczoraj w pracy sześć godzin zamiast jednej - pomaganie koleżankom w ogarnianiu świadectw i arkuszy ocen. Jak jest bałagan w dokumentacji wyhodowany w ciągu roku, to teraz ma się kupę roboty. I "Pomóż! Nie zostawiaj mnie z tym!"
EDIT. 21.53 Już tylko 30 stopni w pokoju (przy otwartych na przestrzał oknach). Hurra...
EDIT 23.20 Już tylko 29 stopni. Szkoda, że z dala od łóżka. 😠
EDIT. 21.53 Już tylko 30 stopni w pokoju (przy otwartych na przestrzał oknach). Hurra...
EDIT 23.20 Już tylko 29 stopni. Szkoda, że z dala od łóżka. 😠
_______________________________________
*) aluzja do nalotów dywanowych bombowców.
Jest nadzieja na burzę w nocy ;)
OdpowiedzUsuńNadzieja z burzą poszły bokiem. :-(
UsuńMusisz wytrzymać jeszcze dzisiejsze 31 st i jutro już poczujesz ulgę, bo zapowiadają tylko 25.
OdpowiedzUsuńA potem da capo al fine. ;-)
UsuńNie masz balkonu?
OdpowiedzUsuńMam, ale kiepsko chłodzi. ;-)
UsuńPrzy 29 to zasypiam normalnie. Żaden problem.
OdpowiedzUsuńSię tak nie chwal, bo prawilni zaczną coś podejrzewać, żeś dopiero niedawno zlazł na eurobrzeg z pontonu. ;-)
Usuń