Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 27 marca 2021

1189.Bez rąk, bez nóg

Tygodnie przelatują w mgnieniu oka. Nie wiem kiedy. Stres mnie wykańcza.  Zbliżający się koniec klas trzecich działa na mnie fatalnie. Spina i boli już co tydzień, po parę dni. Podobnie reaguję na rodzinne spotkania, które niestety akurat przypadają (raptem dwa, ale to wystarczy). W zapamiętanych strzępach snów nieustannie już przewija się tematyka pracy. Dziś na przykład pani wizytator troskała się, że za mało zajmuję się swoją klasą. Próby odwrócenia uwagi przy warsztacie przypominają spacer człowieka bez rąk i nóg. I bez tragarza. Wspaniałe rozluźnienie i odprężenie. 

Na Netflixie (jak zwykle po kawałku)  obejrzałem "Siódmego syna" i ponownie (poprzednio w kinie) "Miasto '44". Świetne na poprawę nastroju - optymizm wprost bije z ekranu. Nie mogę sobie przypomnieć co obejrzałem wcześniej. 

Rzuciłem okiem na nowy informator maturalny dla szkoły ponadpodstawowej, tzn. informację jak będzie wyglądała matura z historii od 2023 roku. Nie wiem co oni biorą, ale to musi być mega towar... Wyrwali w kosmos tak, że Elon Musk powinien się do ich dilera zgłosić i do napędu swoich rakiet to pakować - latałyby lepiej niż Sokół Millenium.

niedziela, 7 marca 2021

1188.Jad

Zdumiewające jak ten czas mknie, już jedna szósta roku przeminęła. Wydaje się jakby dopiero co człowiek się zastanawiał jak miną lokdałnowe święta, a tu już taki kawał następnego roku stopniał. Szczepionkę zniosłem objawowo. Szczerze nie przypominam sobie, kiedy (przy prawdziwej infekcji) czułem się tak źle. Zaczęło się 10 godzin po szczepieniu, zaczęło ustępować po 24 godzinach. Noc nieprzespana. Najpierw dreszcze, potem z potwornego bólu głowy i mięśni obręczy barkowej nie byłem w stanie nawet siedzieć. Pomagała świadomość, że to przemijalne objawy chorobopodobne, które szybko przecież ustąpią, a nie prawdziwa choroba, która może trzymać całymi dniami. Fatalne było to, że następnego dnia po szczepieniu miałem normalne lekcje i musiałem robotę wykonać, a przy kompie byłem w stanie wytrzymać dwie, może trzy minuty - koszmar. Gdyby nie to, to można by machnąć na te objawy ręką i po prostu przeczekać je na łożu boleści.

Koleżanka, gorliwie nabożna i ultra prawicowa, zniosła szczepienie tak źle, że stwierdziła, że jej wstrzyknęli "jad premiera M.".

Sprawdzanie prac idzie mi koszmarnie.

Wicedziedzic konsekwentnie ryczy na sam mój widok. Nieprzyjemne to i bardzo przykre.

Coraz trudniej się żyje.