Właściwie nie powinno już, a jednak wciąż mnie dziwi to, jak bardzo ludzie kochają wtrącać się w cudze życie, oraz uzurpować sobie prawo do głoszenia co, kto, kiedy, jak POWINIEN i NIE POWINIEN.
Co to kogo obchodzi jak kto chodzi ubrany, jaką ma fryzurę, co ogląda, czego słucha, co czyta, z kim chodzi, co robi itp. itd.? Gdybym chciał te trzyliterkowce z końca poprzedniego zdania zamienić w wyczerpanie listy, to sądzę, że nie potrafiłbym, bo moja wyobraźnia nie ogarnia rozległości zakresu cudzych spraw, które ludzie MUSZĄ skomentować w formie wyżej wymienionej dyrektywy.
Zaskakująco wielu ludzi nie rozumie, że sam fakt iż coś im się nie podoba, bądź czegoś nie akceptują, nie jest jeszcze wystarczającym powodem do głoszenia tego publicznie. Jeśli ktoś ich zapyta o zdanie w tej sprawie, mają pełne prawo wygłosić swoją opinię, ale z zaznaczeniem, że jest to tylko ich osobista opinia. Każdy ma prawo do własnego zdania - jego problem czy to jest stanowisko mądre, czy głupie.
Przekroczeniem granicy jest propagowanie tego stanowiska, zwłaszcza w formie zachęcania innych do uznania, że coś "powinno być" zakazane lub nakazane. Jeśli coś w otoczeniu ci szkodzi - masz prawo domagać się usunięcia zagrożenia. Ale to, że coś ci się nie podoba, to jeszcze wcale nie oznacza że ci szkodzi, choć wielu bardzo chętnie taką interpretację rozciąga. Ta szkoda musi być obiektywna i rzeczywista, a nie subiektywna i niesprecyzowana.
Wielu ludzi ma problemy z zaakceptowanie inności - najróżniejszej. Wielu tak wielkie, że zachęca innych do uznania, że tak być NIE POWINNO, przynajmniej TU. Niektórzy z nich uważają się za tolerancyjnych, gdyż podkreślają, że ONI mogą sobie być jacy chcą, BYLE NIE TU.
Jednym przeszkadzają Żydy, Arabusy, Ruskie, czarni itp. Innym - pedały, cioty i inne zboczeńce. Jeszcze innym - stare co leci na młode, młode co się puszcza ze staruchami, stare pudła co młodzieżówy strojem udają, gówniarzeria poprzebierana jak idioci. Jeszcze innym - ci co w niedzielę dywan trzepią i do marketu jeżdżą, co szpanują dziwacznym jedzeniem, zamiast normalnie schabowego z kapustą, co zamiast łazienkę jak ludzie kafelkami, to jak idioci drewno kładą. I tak dalej, i tak dalej. Nie sposób przewidzieć co się rodakom nie spodoba - może wszystko. Plecak chłop nosi zamiast torby? Wydorośleć! W conversach po 35. roku życia chodzi? Znienawidzieć! Chłopak w kiecce przyszedł? Won z lekcji!
Nie jestem pewien z czego się taka postawa bierze, ale chyba z lęku przed innością czyli nowością. Z chęci funkcjonowania w świecie bezpiecznym - bo znanym, oraz z wątłej samooceny budującej niewiarę, że z nowym sobie poradzimy, więc lepiej je potępić i odpędzić. Wszystko to jest dla mnie jakąś formą niedojrzałości. Świat w którym żyjemy jest tak wielki i zróżnicowany, że nie ma mowy, by wszystko co w nim spotkam podobało mi się. A więc jasnym jest, że wiele rzeczy nie spodoba mi się, ale jeśli chcę lub muszę w nim funkcjonować, to muszę zaakceptować te rzeczy (cały czas z zastrzeżeniem o nie wyrządzaniu krzywdy i szkody). W zamian za to mam prawo oczekiwać by działało to i w drugą stronę - jeśli komuś sie nie podoba co robię, to nie może mi tego wytykać, ani mnie krytykować, chyba że sam go poproszę o wygłoszenie opinii.
Żyj i pozwól żyć innym. Nie wtrącaj się w cudze życie a inni niech nie wtrącają się w twoje. Pogódź się z tym, że fakt iż coś ci się nie podoba nie jest wystarczającym by odmówić temu istnienia, bo dzięki temu sam będziesz mógł egzystować po swojemu. Na tym między innymi polega dojrzałość.