Ach! Gdzież te stare dobre czasy, kiedy człowiek był młody i szybko się regenerował?! Kiedy wracał z pracy i mógł ogarniać wiele rzeczy... Siedzę i pocieszam się, że na jutro właściwie to większość mam zrobioną, a co nie zrobione, to dam radę zaimprowizować w biegu. No bo czymś się trzeba pocieszać, prawda? Nawet jak się w to nie bardzo wierzy? A przede wszystkim, kiedy ma się poczucie winy, że się nie zrobiło wszystkiego jak należy. Tylko już tak nie daję rady.
Na tratwie zamieszanie i utrudnienia związane z realizacją projektów, które zdaniem mostka wspaniale dźwigają naszą placówkę i stają się mocarnym magnesem przyciągającym wyborną klientelę, gwarantującą nam promienną przyszłość. Niech to wystarczy za mój komentarz dla tego tandetnego picownictwa.
Schwester naciska, żebym już bilet sobie kupił na wakacyjny wyjazd do jej synowej na Dalekim Zachodzie. Tylko ja nie mam ochoty nigdzie jechać.
u mnie projekty przyciągają tylko kasę dla wykonawców i koordynatorów oraz zarządu. Śmietanki nie przyciągają bynajmniej. A każdy kolejny jest dublem lekko zmodyfikowanym od poprzedniego i nie ma już kto w tym brać udziału po latach. I jeszcze gimnastyka biurokracyjna co gdzie rozliczyć bo było niezbędne a projekt nie przewidywał takiego zakupu czy wydatku.
OdpowiedzUsuńBilet kup będzie teraz taniej a w międzyczasie Ci się zachce jechać ;D
W naszych projektach nie ma kasy. :-)
Usuńczyli generalnie żenujące jeszcze bardziej :/
UsuńNie będzie żal umierać.
OdpowiedzUsuńMam podejrzenie, że może być odwrotnie.
UsuńSkoro nie masz ochoty, to nie jedź. Chociaż może warto rozważyć taką możliwość. Chyba przydałby Ci się odpoczynek... (@)
OdpowiedzUsuńPewnie przydałby się, ale musiałby się zacząć w głowie, a o to trudno.
UsuńA co Ty się przejmujesz naborem? Przeca to nie Twój cyrk, nie twoje małpy. Tylko je uczysz, tylko przechodzą przez Twoje ręce, po czym wychodzą i nieliczni o Tobie pamiętają. Roczniki i tak są małe i nagle się nie namnożą.
OdpowiedzUsuńZ wakacjami jest problem, jak się nie jest zdecydowanym, co się chce obejrzeć, jak się chce je spędzić. Stąd pewnie dylemat kupować, czy nie kupować?
Myślę, że tu jest większy problem z chęciami w ogóle, a nie dylematem gdzie... Ale mogę się mylić...
UsuńNo właśnie dlatego się przejmuję, że ich uczę. Przecież to oczywiste zainteresowanie - nieobojętne dla rzemieślnika jest na jakim materiale będzie pracował.
Usuń@Czarny
Oczywiście, że możesz się mylić, co nie znaczy, że w tym przypadku. :-)
kup sobie bilet, kup, ale nie do synowej siostry, pojedź w innym kierunku... heh, choć nie, właściwie to mi się coś takiego marzy, ale na pewno nie wyjazd do jakiejś rodziny, bo to żaden wypoczynek ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie.
UsuńJeśli w głowie się nie chce, trudno coś na siłę szukać...
OdpowiedzUsuńJak wyżej.
UsuńTa improwizacja mi najbardziej imponuje - bo z takim doświadczeniem to już pewnie nie improwizacja a po prostu umiejętność dostosowania się do warunków otoczenia :-)
OdpowiedzUsuńWłaściwie masz rację, że odpowiednia suma doświadczenia pozwala na pewną elastyczność w reagowaniu na zmieniające się warunki. Napisałem początkowo "wraz z pewną inteligencją", ale w porę przypomniałem sobie, że przecież piszę o sobie, więc skreśliłem czym prędzej te nieskromne słowa. W tej robocie cały czas trzeba być przygotowanym na niespodziewane.
Usuń