Dopiero co się przytelepałem z zebrania. Przed nim tradycyjna rada. Chciałbym móc odsapnąć trochę przed snem, ale muszę jeszcze sprawdzić na jutro pracę, którą przesłał mi uczeń. Przesłał mi w formie zdjęć, co oznacza pewien drobiazg - wszelkie uwagi i poprawki muszę zrobić w formie opisowej, a nie zwyczajnej - czyli adnotacjami w tekście. To oznacza poświęcenie kilka (-naście) razy więcej czasu. Nie problem, chyba że jesteśmy starym, schorowanym dziadem po kilkunastu godzinach w pracy, który w dodatku musi jutro wstać o piątej z minutami, żeby dojechać na zajęcia na zadupiu.
Oświecanie rodziców w kwestii funkcjonowania ich pociech na lekcjach i perspektyw takiego dalszego działania. Moje wywody M. skomentowała (do rodziców) czymś w rodzaju małego, lecz soczystego panegiryku na temat moich zajęć. Zaraz doszedłem do wniosku, że musiałem wypaść nieprzekonująco i musiała mnie ratować w oczach rodziców zapewnieniami o mojej zawodowej zajebistości.
Dzień wcześniej mieliśmy małą rozmówkę (ja, M. i kolega).
K. - Zrobiliśmy w klasie lekcję ze statystyki i wykorzystaliśmy do tego ankietę "Kto jest najlepszym nauczycielem?" I, zgadnijcie, kto uzyskał najwyższy wynik?
J.&M. - Nie mamy pojęcia.
K. - Pan, panie kolego. I nie miał pan konkurencji z tym swoim najwyższym wynikiem.
J. - Eeee, bo oni mają mało nauczycieli, to stąd taki mój wynik.
K. - ....??? Ale oni mogli głosować na wszystkich, którzy ich uczyli!
M. - Bo Aber ma problem z przyjmowaniem pozytywnych dla siebie komunikatów.
Dzień uatrakcyjnia ból głowy, otwierający pole do spekulacji: stres, zatoki czy rak. Dwie whisky z colą sugerują że chyba częściowo stres.
Proszę, proszę, najlepszy :)
OdpowiedzUsuńÜberfeldy ;)
Dobre! :-D
Usuńha ha ha no też się ubawiłam :)
UsuńJa codziennie wstaję o 5.30 innymi słowy też pracuję na zadupiu boszzzz
Współczuję. Wstawanie o tak wczesnej porze powinno być ustawowo zakazane. :-)
Usuńdziękuję przyjmuję. Niestety nie mogę sobie wybrać godzin pracy a zawsze wydawało mi się, że dla mnie optymalne to by były 8-16 no ale ... ,a, 7-15 i jeszcze trza dojechać z przesiadkami
UsuńJak dzień długi, to jeszcze jakoś idzie strzymać, ale w zimie to zupełnie niefajnie - wychodzisz i wracasz po ciemku.
Usuńnooo generalnie od października do końca marca rano mam ciemno. A te jasne pół roku jakoś zawsze tak prędko przelatuje :(
UsuńSą i plusy bo jestem wcześnie w domu ale za to o 22.00 w tygodniu staram się już uderzać w kimono biorąc pod uwagę, że potrzebne mi 8 godzin snu to kanał.
O 22.00 to jak dziecko do szkoły niemalże. :-(
Usuńano niestety ale i tak sypiam 7-7,5 godziny jakbym chodziła później to już w ogóle sobie nie wyobrażam.
UsuńJa też źle odczuwam skracanie snu, a zdarza mi się często ścinać do 5,5-6 godzin, co jest zbyt mało.
Usuńpo 5 godzinach snu jestem jak warzywo. Cały dzień w katatonii ;D
UsuńA co gorsza zwiędnięte warzywo. Gdybyż to była chociaż jakaś dziarska rzodkiewka! Lecz po tak krótkim śnie, to raczej zleżałą pietruszkę przypominamy. ;-)
Usuńja chyba bardziej śnięty szczypiorek nawet niż pietruszkę chociaż ... fryzurą mogę być nadwiędłym koperkiem :D
UsuńAber, Aber über alles...
OdpowiedzUsuńMoże po prostu przyjmij do wiadomości, że te głąby darzą Cię swego rodzaju sympatią. Na odległość wielu km czuć, że wykonujesz swój zawód z pasją.
Jak głowa? Ja wczoraj zaliczyłem glebę w łazience. Trzeba było zastrzyku, ale dziś znośnie. Wieczorem wypiję Twoje zdrowie.
Wiem, że mnie (spora część) lubią i może nawet cenią, tylko wkurza mnie, że nie przekłada im się to na chęć do nauki.
UsuńNie zaliczyłem gleby, ale głowa znów pobolewa. Więc właśnie wypiłem za Twoje zdrowie. A ponieważ zdrowia nigdy za wiele, to zaraz wypiję ponownie. :-)
Nie, nie... Mojego szkoda. Tobie się przyda zdrowie. (to siup...)
UsuńNie marudź! Obu się nam przyda.
UsuńA kto ma marudzić, jak nie ja? (możesz zajrzeć na @)
UsuńAberek. Dzisiaj też będzie Twoje zdrowie.
UsuńPrzypomina mi się stary toast, który w pewnym momencie padał na rodzinnych imprezach za starych niedobrych czasów: "No to... nasze nieustające!" :-D
Usuń@?
UsuńZdaję sobie sprawę, że przy pewnym stopniu permanentnego zmęczenia chwile kiedy jesteś doceniany nie powodują długotrwałego ukojenia, czy nie wiem jak to nazwać. Mam obecnie też taki etap. Za dużo wszystkiego jak na jedną osobę i choć pozytywne uwagi dot. działalności są miłe, to jednak gubią się w nawale spraw do załatwienia.
OdpowiedzUsuńCo do wstawania tak wczesnego, to wstaję później, ale też później kończę, więc na jedno wychodzi. Kiedyś wstawałem do pracy o 04:05 i jak dziś urzędowałem często do 22:00. To dopiero była masakra.
Nauczyłem się, albo zostałem nauczony nie ufać pochwałom, bo za nimi skrycie idzie przygana. Siłę do działania muszę znajdywać w sobie, bo na zewnętrzne wzmocnienia liczyć nie mogę.
Usuń