- Jak ci się, moja droga, podobała nasza rada?
- Bardzo, moja kochana. Aż żałuję, że jej nie nagrałam.
- Było co nagrywać.
Usłyszałem takie kocopoły, że dobrze że ugryzłem się w język, bo treści by i tak nie pojęto, za to formę pamiętano długo robiąc z tego aferę dekady.
Tak gdzieś w połowie, dyro nagle zaczął nas chwalić. Już po pierwszym zdaniu coś mi zaczęło świtać. W miarę jak przed nami rozwijał się cudownie barwny obraz naszej mrówczej pracowitości i pionierskiego zaangażowania, musiałem z coraz większym wysiłkiem powstrzymywać się od parsknięcia na cały głos rechotem. Było dla mnie jasne do czego jest to wstępem. Zgadliście drodzy Czytelnicy? Brawo! Otóż dyro poobniżał nam dodatki motywacyjne. Aha, ale nie można mówić, że obniżył, bo nie obniżył, tylko przyznał w nowej wysokości. Niższej wysokości. A przecież niższa wysokość nie jest obniżką.
Generalnie - obrzydliwie się tam robi. I beznadziejnie.
Nie dość że atmosfera do d*py to jeszcze kasa coraz gorsza. Co potem/jeszcze?
OdpowiedzUsuńTo co w poprzedniej notatce - zwolnienie. :-(
UsuńWłaśnie doczytałem. No tak, ale może znajdzie się coś choć odrobinę dającego satysfakcję...
UsuńMoże wezmą w końcu tych Ukraińców na Twoje miejsce i za kilka lat dzieciaki będą się uczyły w ukraińskich szkołach. Zawsze to taniej.
OdpowiedzUsuńTo się już dzieje - zatrudnianie Ukraińców jako nauczycieli.
UsuńRoczny Urlop dla poratowania zdrowia. Psychicznego. Wskazany. Dopoki jest.
OdpowiedzUsuńModele pokleisz, z dystansu na kociolek spojrzysz.
Nie wszystko złoto co się świeci.
Usuń