W pracy jakoś wszystkie lekcje na pełnych obrotach, tak, że pod koniec już jakoś tak oddychało się troszkę inaczej. Po pracy - drzemka ścięła z nóg. Teraz - prace przede mną się szczerzą. Lekkomyślnie obiecałem klasie, że im jutro je oddam. Lecz jestem w połowie i mam dość. Jutro trzeba wstać o piątej - cóż za nieludzka godzina! Tak wczesne wyjścia z domu zwykle budzą pewne wspomnienia. Mam już drugi prezent - dla Dziedzica. Dla Dziedzicowej - pomysł. Ani prezentu, ani pomysłu dla Schwester, no i oczywiście dla ojca - ten zresztą jak zwykle najgorszy do oprezentowania.
Skończyłem "Operację 'Dzień Wskrzeszenia'" - głównie dlatego, że przelatywałem wzrokiem po niektórych (większości) stronach, zaciekawiony jak się ogólnie potoczy historia. Zacząłem "Wampira z M3"... No, niestety - Pilipiuk... Mam wrażenie, że moja nostalgia za Peerelem nie jest dość silna, żeby przesłonić "walory" tej literatury; z pewnością nie pomaga w tym fakt, że tej nostalgii mam nader znikome ilości.
Myślałem, że dałeś już sobie spokój z Pilipiukiem i rzuciłeś tam, gdzie jego miejsce? Nie powiem gdzie, bo to w chuj niecenzuralne słowo.
OdpowiedzUsuń;)
Ja też dzisiaj posiedzę do późna nad taką jedną robótką, którą na siebie wziąłem ostatnio - może Ci będzie raźniej sprawdzać prace.
Skoro Hebius sugerował, że Pilipiuk jest nierówny, to chciałem się upewnić, że zbyt szybko go nie skreślam. Kupować nowych jego książek to bym nie kupował, ale skoro miałem już kupione, to zacząłem czytać.
UsuńDziękuję za chęć wsparcia, ale cudze nieszczęście nigdy nie działało na mnie krzepiąco. :-)
A mówią, że nic tak nie cieszy, jak nieszczęście kolegi...
UsuńPod tym względem jestem nie prawdziwym Polakiem. :-)
UsuńJak niektórzy mówią środa - początek końca tygodnia. :)
OdpowiedzUsuńNa forach i blogach obserwuję od dłuższego czasu spadek aktywności w środy.
UsuńJakie to szczęście, że prezenty świąteczne mnie omijają szerokim łukiem. Tzn. ich kupowanie i zastanawianie się co dla kogo. Po prostu jak co roku nie kupuję dla nikogo i od nikogo nie dostaję nawet z 979 robimy sobie przerwę i tak bez żadnej spiny, bo czy na luzie, to nie wiem, miną kolejne święta. Naiwniacy już coś przebąkują co robię 24 z myślą o idiotycznym zaproszeniu. Przecież nigdzie nie chodzę, co ich pogięło?
OdpowiedzUsuńZnasz "Opowieść wigilijną" Dickensa? Może widzą w Tobie samotnego Scrooge'a? ;-)
UsuńNo to żeś dojebał. Samotnego Scrooge'a. To jest stan wypracowany, wiem, ten wskazany też go wypracował. ale..., chyba musiałbyś poczytać wpisy około świąteczne u mnie, pewnie coś tam już na ten temat skrobnąłem. Nawet z 979 nie robimy sobie prezentów. Nie obchodzę urodzin ipt. Ludzi mam dookoła pełno, oczywiście tych bardziej życzliwych jest mniej, ale są i pomijam tu 979. Więc to porównanie - nie, aż mną wstrząsło.
UsuńOj, oj, no już nie trząś się. Emotka sugerowała zalecany dystans do komentarza. :-)
UsuńNa te emotki to średnio patrzę, nie ta data.
OdpowiedzUsuńA to błąd. Czy nam się to podoba, czy nie, to niestety dziś powszechnie przyjęty element komunikacji. Moja data jeszcze starsza od Twojej, a się jakoś dostosowałem. :-P
Usuń