Mój organizm to jednak mądrusi jest - wie, że jutro poniedziałek, więc trzeba się spiąć i pompować adrenalinkę. No bo skąd biedaczyna ma wiedzieć, że jutro specjalne święto raz na sto lat i wolne? Za oknami PiS z faszystami, a ja kursuję między kompem, na którym oglądam kuriozalne wyczyny kierowców w większości zza Buga i bez nadzwyczajnego powodzenia próbuję wciągnąć się w "Knightfall", a warsztatem, na którym pomału sklejam i maluję pikinierów Reiklandu. W tej chwili siedmiu gotowych, a sześciu w różnych fazach wykończenia.
Zacząłem czytać do poduszki "Kroniki Jakuba Wędrowycza" Andrzeja Pilipiuka nabyte w serii "Mistrzowie Polskiej Fantastyki". Pierwsze wrażenia nienadzwyczajne. Po pierwszych trzydziestukilku stronach najbardziej przeszkadza mi język tytułowego bohatera - niepasujący do postaci, gdyż zbyt gładki i inteligencki. W ogóle mam jakieś niejasne wrażenie, że czytam opowiadanie i z niedowierzaniem patrzę na rozmiar tomiku sugerujący, że to powieść. Ogólnie, pierwsze zetknięcie z prozą pana Pilipiuka uznaję za niezachęcające; tak na "dwójkę" najwyżej.
Do papusiania czytam zaś Tomasza Marszałkowskiego "Zamieszki, ekscesy i demonstracje w Krakowie 1918-1939". Muszę przyznać, że temperatura i formy ówczesnego życia politycznego zrobiły na mnie wrażenie. Maczetowo temperamentne było i nieźle się zdziwiłem przeczytawszy, że na tle innych miast było nader spokojne.
Ciemnota motłochu (excusez le mot, ale trudno tę część narodu łagodniej określić) też zapierała dech, jak w oszałamiającej historii "narodzin diabełka" w czerwcu 1920 r.
Można się zadumać nad tym, jak śmierć bywa różnie wyceniana z uwagi na kontekst polityczny. W zamieszkach w Krakowie w listopadzie 1923 r. zginęło od kul wojska i policji 18 osób cywilnych - tyle samo ile w grudniu 1970 r. w Gdyni. W obu przypadkach ludzie wyszli na ulice demonstrować z powodów socjalnych (trudne warunki wyżywienia). W obu siły bezpieczeństwa się pogubiły i działały niekompetentnie.
"Zamieszki i ekscesy w czasach popkultury"
OdpowiedzUsuńKraków lat dwudziestych, to jeszcze im się o popkulturze nie śniło. :-)
UsuńMiłe zaskoczenie, że "Knightfall" kręcili u naszych południowych sąsiadów. :)
UsuńDlaczego "miłe"? Miłe byłoby, gdyby kręcili u nas. Od lat się powtarza, że nie potrafimy ściągać do siebie takich przedsięwzięć. Paletowo. :-/
UsuńMiłe w tym sensie, że jak się nie ma co się lubi..., Czechy już wielokrotnie występowały w różnych zagranicznych produkcjach, czasem także imitując krajobrazy polskie. Masz rację, że jesteśmy dużym państwem, ale często nic nie potrafimy z tym zrobić, jeśli chodzi o kulturę i sztukę. Po prostu wszystko na tym polu leży.
UsuńDziedzictwo chłopskiej mentalności plus eliminacja elit od circa 10 pokoleń i trudno żeby choć siedziało, więc... leży. :-/
Usuń"Kroniki Jakuba Wędrowycza" to przecież zbiór opowiadań.
OdpowiedzUsuńAaa, czyli wrażenie może niejasne, ale słuszne. :-)
UsuńW sumie możesz być trochę zbyt dojrzały na Wędrowycza. Człowiek dajmy na to piętnastoletni, bez większego balastu innych lektur, znajdzie w przygodach Jakuba większą frajdę :)
UsuńAle za to Wampira z M-3 chyba bardziej docenią osoby, które przynajmniej podstawówkę skończyły w czasach PRL-u.
Możesz mieć rację, choć ja sam mam obawy, czy nie jestem zbyt infantylny w lekturach, bo zdarza mi się czytywać (prawda, że bez wypieków podniecenia na twarzy) literaturę młodzieżową (kiedyś Pottera, niedawno "Igrzyska śmierci", teraz Smedry'ego). :-x
UsuńNiestety Pilipiuk literacko nie jest najlepszy i ciężko to przegapić, nawet gdy się czyta Pottera z wypiekami na policzkach.
UsuńJakoś się przebrnie. Albo nie. Raczej szybciej niż przez megakuferek Bacha, co go nie chcesz sobie nabyć. :-)
UsuńWyczyny kierowców? Mało Ci adrenaliny że stołecznych ulic? :P Ostatnio miałem babkę, która parkowała tak jak na tych filmach z YouTube. I nie chciała mnie słuchać, tylko robiła po swojemu. Ciekawe, może ktoś to nagrał...
OdpowiedzUsuńMało. ;-) Weź pod uwagę, że nie prowadzę od lat, tylko robię za pieszego i pasażera.
UsuńMam taką refleksję z obejrzenia tych filmików, że bardzo wielu kierowców za Bugiem zachowuje się tak, jakby na drodze poza nimi nie było nikogo innego, a jeśli oni chcą coś zrobić, to wszyscy inni automatycznie się do tego dostosują w jakikolwiek sposób. Zastanawiam się, czy nie jest to nasza specyficznie wschodnioeuropejska cecha - nieliczenie się z innymi ludźmi.
Nie mam pojęcia, ale mam wrażenie że 90 % moich kursantów ma wszystko i wszystkich w czarnej dziurze.
Usuń"Krzywo, prosto, byle ostro!" ;-)
UsuńMnie też wkurza ta nasza niefrasobliwość.
O Wędrowyczu przeczytałam kilka książek jako gówniara z gimnazjum i wtedy się nieźle przy nich ubawiłam, ale w chwili obecnej nie pamiętam już z tego żadnych szczegółów. Gdzieś tam mam ściągnięte e-booki, czekają aż mi przyjdzie ochota na odświeżenie pamięci.
OdpowiedzUsuńTylko żeby wtedy jeszcze ten format pliku był odczytywany. ;-)
UsuńJest ryzyko... :)
UsuńTak w kwestii uzupelnienia. Moj ojciec zna dzis takiego, co w grudniu 1970 do warcholow strzelal- gosc po 3 klasach podstawowki, potem w CKU byl i OHP.
OdpowiedzUsuńOn systemowi zawdzieczal mieszkanie, talon na malego fiata i wszystko.
On do dzis nie ma wyrzutow sumienia. Jedyne czego zaluje to ze tak malo ludzi postrzelil.
Lumpenproletariat jest ostoja kazdego systemu dyktatorskiego.
To prawda, zbyt łatwo zapominamy, że społeczeństwo jest mocno złożoną strukturą i są grupy "do wzięcia" dla różnych, nawet ekstremistycznych i niszczycielskich sił.
Usuń