Dziś przygotowywanie roku. Dyrekcja i (nader nieliczny) aktyw (czyli funkcyjni) próbowała rozwiązywać kwadraturę koła w postaci przełożenia ministerialnych dyrektyw na jakkolwiek sensowne rozwiązania pasujące do naszych realiów. Oprócz tego czynności rutynowe - przydziały zadań, organizacja pracy, terminarze itp. Niby nie trwało bardzo długo, ale wystarczyło żebym odchorowywał to do tej pory. Mam mięśnie pleców i szyi jak Dawid Michała Anioła - równie twarde. A jutro ciąg dalszy. Zastanawiam się chwilami czy jeszcze oddycham.
Będę potrzebował więcej butelek i o większej pojemności. Dużo, dużo więcej.
Rząd zajmuje się walką z LGBT, a dyrektorzy niech sobie radzą sami :D
OdpowiedzUsuńI będzie to robił dalej, bo przecież wyborcom się podoba.
UsuńWrzuć na luz. Nie zapominaj, że to nie ty jesteś dyrektorem.
OdpowiedzUsuńNigdy o tym nie zapominam, ale rozpiętość między moimi zadaniami i niepewnością jest zbyt duża i luz nie wchodzi. To jakiś koszmar.
Usuńooo nic nie napisałam ?? a czytałam to wczoraj. Chciałam napisać, że jak Twój stres przekłada się już tak elegancko na fizyczne dolegliwości to jesteś już trochę jakby na kresce i zaraz Ci braknie paliwa a jak to będzie diesel to będzie kłopot bo i z paliwem nie ruszysz ...
OdpowiedzUsuńŻeby to paliwa... Stuki w zawieszeniu, zgrzyty pod maską, coś wycieka z hamulców i kierownica spada. ;-))
Usuńwrak !! czeka Cię złomowanie :D
UsuńA tu trzeba do rajdu ruszać. :-(
Usuń