Godziny spania mi się przesunęły, niestety w niewłaściwym kierunku, kolejną noc zasypiam o trzeciej. Fatalnie, zważywszy na to że wkrótce będę musiał wstawać o szóstej.
Dyrekcja sobie o mnie przypomniała. Tia, "dwa miesiące wakacji", kurwa. :-(
Pewnie na tę okoliczność dziś wstałem ze spiętą i zbolałą szyją i barkiem; pierwszy raz aż tak od parunastu dni.
Telekonsultacja medyczna na temat wyników tubkowania magnetycznego. Nadal bez zmian. W zasadzie to dobrze.
Z jednej strony wciąż lubię uczyć, z drugiej mam pełną świadomość ile kosztuje mnie ta praca. Czuję jak rośnie mi w gardle gula na myśl, że mam znowu tam wrócić - w stres, niepewność, absurd i frustrację. A poza tym nie mam nic na czym mógłbym się oprzeć. W tym kontekście te dobre wyniki, to właściwie niepotrzebnie.
A nie możesz wziąć rocznego urlopu zdrowotnego? nauczyciele chyba nadal to mają?
OdpowiedzUsuńMyślałem o tym, ale nic to by realnie nie zmieniło. Poza roczną biedą na gołej pensji, rzecz jasna.
UsuńLubienie nie równoważy minusów.
OdpowiedzUsuńNiestety. Zwłaszcza kiedy przybywa minusów.
Usuń