Co za ulga! Wszystkie oceny - przedmiotowe i zachowania już wystawiłem. Jeszcze wieczorem musiałem ścigać ostatniego delikwenta i wyduszać z niego ostatnią pracę. Teraz jeszcze papierkowe roboty różne na koniec roku oraz wymyślanie co można przesłać "jako lekcje" uczniom w tym ostatnim półtoratygodniu. Koleżanka się zamartwia, że po wakacjach jak znów zamkną szkoły, to wszystkie lekcje trzeba będzie robić online. Nie bardzo to sobie wyobrażam. Rzuciłbym tę robotę wówczas - gdybym miał jakąkolwiek alternatywę.
A na razie coś mi zatoki znów szwankują, co nie wprawia w dobry nastrój.
Dlatego zrezygnowałem z tytułów.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, ze i tak nikt na nie nie zwraca większej uwagi.
Szkoda fatygi.
Nikogo nie oblałeś?
Jak to... "nikogo"? To po cóż bym zostawał belfrem?! ;-)
UsuńTo Bóg cię pokarał za ten sadyzm tymi zatokami! :D
UsuńWykazujesz skłonność do frondystycznego oceniania. ;-P
UsuńNieprawda. Tytuł jest ważny :)
UsuńZgadzam się - wabi, nęci i zachęca, roztaczając uwodzicielski woal obietnicy ciekawych przeżyć wyobraźni.
UsuńJa wciąż pisze tytuły i podtytuły :D
OdpowiedzUsuńTen rok był z pewnością dla Was trudny...
Zeszły ze strajkiem też nie najłatwiejszy. Strach pomyśleć co nas czeka w przyszłym. :-(
Usuń