Kolejny dzień na pełnych obrotach. Właśnie przed chwilą skończyłem sprawdzać partię prac. Dziś i jutro mam około czterdziestu kolejnych do rozesłania. Wszystkie robione od nowa. Teksty źródłowe musiałem wpisywać ręcznie, bo z tych co mam żaden się nie nadawał, a znaleźć coś potrzebnego w zasobach sieci to... niedomówienie takie. W tak zwanym międzyczasie zdążyłem wyskoczyć do Biedrony i zanieść zakupy rodzicom. Frustruje mnie, że nie wyrobiłem się z paroma zadaniami. Nie bardzo widzę jak miałbym to nadrobić jutro. A teraz jestem zmęczony, ale takim zmęczeniem, że organizm spięty obowiązkami nie przyjmuje do wiadomości, że jedzie na oparach, a woda w chłodnicy już wyparowała; wehikuł jeszcze jedzie, bo jeszcze nie przyjmuje do wiadomości, że się popsuł. A, i jeszcze się dowiedziałem że do połowy lipca będę siedział na rekrutacji. Hip-hip-chuja!
Nie narzekaj, zapłacą Ci za cały lipiec :D
OdpowiedzUsuńI tak by zapłacili. :-P
UsuńTrzeba wcześniej wstawać i później kłaść się spać, to narobisz :P
OdpowiedzUsuńDzisiaj snu było niewiele ponad pięć godzin.
Usuń