Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

czwartek, 8 marca 2018

770.Relaks

Ależ się ciepło zrobiło! Nie umiem się tak szybko przestawić na nowe zestawy ubiorcze i albo mi zbyt rześko, albo pocę sie jak ruda mysz.
Na tratwie  klimat staje się osobliwy, bo brygada Vaselinos trzyma się wszędzie zwartą grupą i gdzie nie stąpnąć, tam się człowiek na nich napatoczy, jak stoją lub siedzą w swojej gromadce i zawzięcie dyskutują, rzucając tylko dyskretnie wzrokiem, kto obok przechodzi.

Poszedłem się rezonować magnetycznie. Pierwszy raz w życiu, więc tylko mgliście i ogólnie wiedziałem jak to ma być. Troszkę in minus mnie zaskoczyło, że to ma potrwać do 40 minut, myślałem że krócej - coś jak z tomografią. W ankiecie punkt dotyczący klaustrofobii sugerował czego się spodziewać. Położyłem się, pani przykryła mi łepetynę koszyczkiem, resztę - pledzikiem (bo bluza miała metalowy suwak - nie pomyślałem o tym, i musiałem ją zdjąć), w rękę wcisnęła gruszeczkę alarmową i ziuuuu! wjechałem w głąb dupy wieloryba, pardon - do wnętrza maszyny diagnostycznej. Jak widać mały wredniak siedzący mi w głowie próbował fikać (Oooo, jesteś w środku piramidy! Ooooo! Zaraz zaczniesz się duuuusiiiić!), ale spacyfikowałem go błyskawicznie. Zamknąłem oczy i skupiłem się na odprężeniu, żeby być grzecznym pacjentem i nie ruszać się - jak pani rezonansowa kazała. No i tak sobie leżałem, leżałem i... sam nie wiem, trochę głupio to może zabrzmieć, ale całkiem przyjemnie mi się zrobiło, hałasy wydawały się po trosze zabawne, po trosze transowe (nie chodzi o transpłciowość, tylko o trans z rytmu na przykład), nie myślałem o niczym konkretnym, tylko tak sobie leżałem. Całkiem miło było. W sumie tak szybko to minęło, że nie jestem pewien czy się tam nie zdrzemnąłem odrobinę. W końcu wstałem z tej "kołyski"... jakby to powiedzieć... w gruncie rzeczy zrelaksowany (nie wiem jak to jest być zrelaksowanym, więc domyślam się). Mam świadomość, że brzmi to nieco dziwnie, zważywszy na agresywną akustykę aparatury, ale wygląda na to, że w niej znalazłem więcej spokoju, wyciszenia i relaksu niż w swoim codziennym życiu.

22 komentarze:

  1. Nigdy nie miałem tej przyjemności, ale myślałem że tam raczej cisza panuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, słychać częste krótkie sekwencje bardzo głośnych dźwięków o różnej barwie i natężeniu. Osobom o dobrym słuchu naprawdę serdecznie współczuję.

      Usuń
  2. a mnie to czeka w lipcu , bo od pewnego czasu stracilem wech i smak ( to nie jest zart) i nikt nie wie dlaczego dlatego robimy rezonans aby zobaczyc czy mam cos w glowie co mi uciska....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może sumienie, za te wszystkie jedynki co postawiłeś? ;-D

      Usuń
  3. no proszę !!! oto mamy odpowiedź na Twe bolączki. Jesteś urodzonym królikiem doświadczalnym :D

    Nie byłam nigdy na rezonansie ani na tomografii. Jedynie z musi korzystam z seks sesji co 4 lata świecąc cyckami przed młodszym ode mnie o ponad 10 lat Panem od rentgena w mojej poradni. Żenada żeby taki gówniarz za przeproszeniem tak się mógł naoglądać i jeszcze mu za to płacą. Jak trafiłam do niego po raz drugi to z szoku mi mowę odjęło a jak wróciła pierdzieliłam same głupoty w stylu: Boże Pan tu nadal pracuje miałam nadzieję, że zatrudnili jakieś ślepego starego dziada a on mi na to proszę się nie denerwować będę udawał, że nic nie widzę. I na rozluźnienie opowiedział mi jak kiedyś przyszła laska lat 24 on powiedział, że ma się rozebrać do zdjęcia a ona wyszła z przebieralni ponoć całkiem nago nawet bez majtek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cholera no muszę ten likier odstawić bo nawet tutaj golizną zaczynam świecić.

      A chciałam grzecznie i kulturalnie wyrazić ubolewanie, że musiałeś się badać i, że mogłeś tam na prawdę mieć problemy jak masz klaustrofobię. W sumie to ja chyba nie mam. Mamy w bloku tak mikroskopijną windę, że na pewno jakbym miała to bym już coś na ten temat wiedziała.

      Usuń
    2. Luz, jeśli mam klaustrofobię, to tylko w tak ekstremalnie małych przestrzeniach, że w normalnym życiu praktycznie nie spotykanych. W tubce rezonansu wystarczyło, żebym pilnował, by mieć zamknięte oczy i było miło.

      Usuń
    3. ja chyba nie mam. Miewam za to lęk wysokości ale o dziwo w górach nie tylko np. na balkonach tak od 6 piętra wzwyż. Dziwna sprawa ...

      Usuń
    4. Musieliby mnie porządnie zsedować, żeby wsysnąć w tę rezonansową tubkę, bo moja klaustrofobia... Eh.

      Usuń
    5. Oj, lęk wysokości to mi się zaczyna już na drabinie metr pięćdziesiąt. :-x

      Usuń
    6. ja sama mam tzw. 1,50 cm w kapeluszu (kapelutek ma z 8 cm) więc taka wysokość jeszcze mnie nie poraża :0 ale nie lubię też takich serpentynowatych zakrętów górskich z dróżkami szutrowymi 2 kierunkowymi ale szerokości jednego kierunku ... masakra

      Usuń
  4. Znalazłeś coś, co Cię relaksuje. Musisz sobie takie do domu kupić!

    Btw: po lekturze Twojego wpisu zastanawiam się ciągle jak mogłyby brzmieć dźwięki transowe w sensie transpłciowości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie chcę wiedzieć.:-)
      A taka maszyna to by mi się do chałupy nie zmieściła.

      Usuń
    2. eeee to trza większą chałupę kupić. Mama mojej koleżanki w latach 90-tych dostała od męża z faterlandu wyrko solaryjne i zmieściła w piwnicy. To taki rezonanso-tomograf też by się zmieścił :D

      Usuń
    3. Większą chałupę to ja bym na książki kupił, ale nie mam za co. A moja piwnica raczej pasuje do kolejnego odcinka cyklu "Piła" z wątkiem, cóż za zbieg okoliczności! klaustrofobicznym, więc z pewnością by się nie zmieścił.

      Usuń
    4. nasza piwnica w bloku mogłaby z kolei być planem reportaży ktokolwiek widział ktokolwiek wie ... niby ją mamy ale, że blok 10 pięter to nikt o zdrowych zmysłach ani do piwnicy nie schodzi ani nic tam nie trzyma. My jesteśmy mega goście bo nawet nie mamy w niej zamkniętych drzwi.... kurde może tam już jacyś bezdomni mieszkają ...

      Muszę męża wysłać żeby rzucił okiem ...

      Usuń
  5. Klaustrofobii nie mam, ale ostatnim razem przy (kolejnym już) rezonansie miałem małą akcję paranoi, bo włączyła mi się schiza, że... znowu nie mogę się wydostać. Ale ogólnie to nic strasznego, dla normalnych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam, że jesteś w stanie zrelaksować się u lekarza. Mnie zawsze badania wkurwiają i tylko czekam na koniec, na szczęście nie muszę tego doświadczać zbyt często.
    Mój brat przeprowadza takie badania jak Twoje i kiedyś pewna starsza pacjentka stwierdziła, że wsadził ją tam "jak Żyda do pieca".... Po tym tekście z relaksem tym bardziej mi się to nie skojarzy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U lekarza to nie, zdecydowanie nie. Tylko w tej maszynce jakoś tak, być może akurat teraz, w kontekście ogólnego nastroju, łagodnie się zrobiło.

      Usuń
  7. Na mnie te „trudne do zniesienia dźwięki” wpływają kojąco. Raz czy drugi nawet się chwilę zdrzemnąłem. Być może więcej jak chwilę, bo kiedyś pielęgniarka pożegnała mnie słowami „No, już myślałam, że zemdlał. Ale jak usłyszałam, że chrapie...”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! Czyli nie jestem samotnym w reakcji na MR. :-)

      Usuń