Jak cudownie wrócić do pracy! Jak przyjemnie przytulić się do kochanego kieratu! Jak rozkosznie i upajająco znów poczuć się potrzebnym! Zobaczyć te iskierki miłości i wdzięczności w oczach stęsknionych za mną i moimi lekcjami młodych ciekawych świata ludzi!
Prace świetliste przede mną i kurwica strzelista we mnie. Jednak jest gorsza klątwa od wspomnianej w notatce nr 726., jest nią, jak sądzę - "Obyś wypracowania sprawdzał!"
Wiedziony impulsem, który być może określić by można mianem odruchu życzliwości, wychynąłem troszeczkę ze skorupki składając niezobowiązujące życzenia z okazji. Teraz myślę, że chyba nie warto było.
prawda jak cudownie wrócić do pracy? też tak sądzę :D:D:D
OdpowiedzUsuńA kiedy skończysz liftingować bloga i znowu go udostępnisz? Trwa to już tyle, jakbyś go na pałac Buckingham przerabiał. ;-)
UsuńCzyli lifting... Tak też myślałam, że nic poważnego z Sansem się nie dzieje i na pewno zaraz wróci, dlatego nie trułam tyłka. Czekam na efekty tego liftingu! ;)
UsuńA co masz za skrupuły? Truj mu tyłek śmiało, to twardy tyłek jest! ;-D
UsuńA bloga to Sansio zamyka mniej więcej tak raz w roku. Czasem lifting, a czasem (pewnie) remanent robi. :-D
Wiem, pamiętam Sansa z czasów zamierzchłych, kiedy sama miałam kilkanaście lat. :) Chociaż wtedy nie zamykał bloga tak często, ale wiem, że to się zdarza. ;) Tyłka nie truje, wystarczy, ze go tu obrabiamy. :D
Usuńhaha, lifting odpada, bo żadne nowe tło mi się nie podoba :D odpoczywam, myślę, analizuję... i nie chciałem by coś mnie rozpraszało, a blog skłania mnie do pisania głupot i potem czuję się jak blondynka z żartów :D:D:D
UsuńAle te rzekome głupoty jak poczytne są! :-)
UsuńSansenoi, zawsze można analizować publicznie. :D Ja tam lubię Twoje analizy. ;)
UsuńKażdego ranka wmawiam sobie, że chodzenie do pracy to przyjemność, ale nie udało mi się jeszcze w to uwierzyć. Pierwszy akapit Twojego wpisu przypomniał mi te poranne myśli.
OdpowiedzUsuńChyba coś źle wypowiadamy te zaklęcia i dlatego nie działają. Wingardium leviosa! ;-))
UsuńA dlaczego nie warto?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale nie umiem tego wyjaśnić zwięźle, a na dokładniejszy i dzięki temu jaśniejszy opis nie mam siły, a pewnie i ochoty aż tak się wywnętrzniać. Ogólnie rzecz ujmując chodzi tu o potwierdzenie się mojego zdania o niskiej wartości znajomości wirtualnych.
UsuńA, to już wszystko (chyba) rozumiem. Ja bym dodał jeszcze nie tylko wirtualnych. Ale, to może tylko ja tak mam.
UsuńNiestety, nie jesteś odosobniony w tym poglądzie. :-(
UsuńJuż to kiedyś pisałem, https://www.youtube.com/watch?v=BrqjWRA-QB4 , może dlatego warto?
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że zaszło pewne nieporozumienie.
Usuń