Kilka dni temu wśród nowości w ulubionej księgarni wpadł mi w oko musical z 2014 r. "Billy Elliot Live" - sceniczno-muzyczna adaptacja filmu Stephena Daldry'ego z 2000 roku. Choć nie jestem fanem musicali, to przez sentyment do pierwowzoru kupiłem sobie płytę, tym bardziej że cena raczej budżetowa - niewiele ponad dwadzieścia złotych. Kto oglądał film, ten wie, że przeniesienie tej historii na scenę nie jest łatwe. Wymagania wobec wykonawcy głównej roli - 11-12-letniego dzieciaka, mnie - kompletnemu amatorowi i ignorantowi wydawały się mocno wywindowane, a potwierdzili to twórcy w materiałach dodatkowych.
Ogólnie - fajne przedstawienie, momentami nawet bardzo ładne. Występujący w roli tytułowej Elliot Hanna - świetny, imponuje sprawnością, wytrzymałością i wdziękiem, aktorsko też bez zarzutu. Ojciec i brat - w filmie jednak znacznie lepsi, miałem wrażenie że w musicalu ich postaci ociosano na dużo prymitywniejsze. Pani Wilkinson - świetna. Michael - bardzo fajny, z dużą swadą aktorską. Taniec - ta sztuka niezbyt mnie porywa, raczej słabo odbieram wyrażane poprzez niego emocje. Tutaj było naprawdę nieźle, partie "Billy'ego" robiły wrażenie, "Swan Lake" zatańczone z Liamem Mowerem, który swego czasu był pierwszym odtwórcą roli Billy'ego w historii tego musicalu - przepiękne i wzruszające.
Fajnym akcentem był występ taneczny na samym końcu, w charakterze bisów, 26 wykonawców roli Billy'ego z różnych inscenizacji. Widok tego daje do myślenia, jak popularny okazał się ten musical.
Obejrzałem na Youtube zapowiedź polskiej inscenizacji z 2015 r., która była wystawiana w Chorzowie. No... eee... tak... nie sądzę, żebym na podstawie w niej pokazanych fragmentów skusił się na obejrzenie musicalu w ogóle.
Niestety muzyka Eltona Johna. Przyjmuję do wiadomości, że to artysta, którego ogólna twórczość wielu ludziom ogromnie się podoba, ale dla mnie to muzyka niesłyszalna. Właśnie tak - nie to że się nie podoba, tylko jest dla mnie tak nijaka i pozbawiona choć trochę ciekawej melodii, że wręcz niesłyszalna, jakby jej w ogóle nie było, tylko przypadkowo poukładane dźwięki.
Ogólnie musical zdecydowanie polecam.
Ogólnie musical zdecydowanie polecam.
Nawet filmu jeszcze nie widziałem. Chociaż chyba gdzieś mam na dvd.
OdpowiedzUsuńAż się wierzyć nie chce, że to już 20 lat od premiery... :-o
UsuńNo aktor się postarzał, ale zagrał później w paru dobrych produkcjach. Gdzieś kiedyś czytałem, że wybrano go z pośród kilku tysięcy zgłoszonych. W filmie nie zawiódł, odegrał rolę bardzo dobrze. Film mi się podobał, bo to trochę jakby historia z wioski, to obejrzałem go kilka razy, a ostatnio nawet jakaś TV go emitowała.
OdpowiedzUsuńCzternasto-, a trzydziestoczterolatek to przepaść. To duża rzadkość, kiedy aktor dziecięcy potrafi kontynuować karierę, albo choćby zawód, jako dorosły.
UsuńOstatnio widziałem go na netflixie w filmie, w którym grał kochanka jakieś starszej aktorki. Dobra produkcja, bo i on znany, i aktorka też. Nie pamiętam tytułu, ale dobrze się oglądało.
UsuńNie oglądałem. Pasowałaby może "Nimfomanka: Część II", ale jej nie ma Netfliksie.
Usuń