Koleżanka z dobrego serca dla absolwentki, przy wsparciu dyra (tu już w dobre serce pozwolę sobie powątpiewać), wrobiła mnie w imprezkę która miała być dla uczniów (zakres rozszerzony i te klimaty owocności), a okazała się być kolejnym dętym przedsięwzięciem z udziałem dobrze już nam znanego lokalnego polityka. Czysta strata czasu i niemiłe wrażenie, że tak trochę wstyd uczniom w oczy spojrzeć. 😖
nie za duzo sie umartwiasz?
OdpowiedzUsuńjestesmy funkcjonariusze systemu. Musimy byc dymani, jak te prostytutki, co przyjemnosci z tego nie maja, rozkladaja nogi i mysla tylko, kiedy ``to`` sie skonczy...
Problem zaczyna sie wtedy, kiedy zaczyna sie myslec i miec emocjonalny stosunek do pracy, do tego so sie robi.
Przyjęcie założenia "bycia dymaną częścią systemu" utrudnia mi określenie mojej roli wobec uczniów. :-/
Usuń