Niewiele jest rzeczy nudniejszych od opowiadania snów, więc z zasady tego unikam, lecz dziś proszę o wybaczenie PT Czytelników, iż zrobię mały wyjątek, bo rozbawił mnie tekst, którym sen się zakończył (budzikiem w pół do szóstej). Jakiś Węgier zawiadomił mnie o końcu naszego związku (jakoś chwilę wcześniej mi uświadomionego): "Bardzo cię kocham... ale bardzo się cieszę, że to już się skończyło."😁
Ale, że Węgier? ;-) Z drugiej strony nie ma co się dziwić, bo oni za młodu diablo przystojni.
OdpowiedzUsuńTo pewnie stąd tak niechrześcijańskim językiem gadają, że z żadnym ludzkim słowem nic się w nim nie kojarzy. ;-)
UsuńBTW nie mam pojęcia dlaczego akurat Węgier. :-o
Mnie się dzisiaj śniło, że córka mówiła do Szaflarskiej (Danuty:
OdpowiedzUsuń- Mamo, wreszcie opracowałam twoje stare nagranie "Halki". Będzie z tego świetna płyta!
- Cieszę się, córeczko - odpowiedziała na to Szaflarska.
(Węgrzy mają świetną muzykę ludową)
To pewnie przez te problemy ze sprzętem grającym.
UsuńCzy to był smutny sen? :P
OdpowiedzUsuńDziwny - jechałem i chodziłem po mieście. A tekst z finału to padł od osoby, która zatrzymała mnie na ulicy. :-)
UsuńPowiedział Ci to po węgiersku?:)
OdpowiedzUsuńDo mnie we śnie mówią wyłącznie po polsku.
UsuńPodobno Węgrzy mają średnio najdłuższe penisy w Europie.
OdpowiedzUsuńPrzypadek? Nie sądzę.
W tym przypadku - przypadek, bo nie wiedziałem o tym. Zresztą to i tak wygląda na produkt propagandy wielkowęgierskiej. ;-)
UsuńPo trzech latach mieszkania na Węgrzech mogę śmiało stwierdzić, że jeśli o wielkość chodzi to dużej różnicy między Węgrami a Polakami nie ma. Do tego Węgrzy bardzo brzydko się starzeją.
UsuńO proszę - wynik badań terenowych. :-)
UsuńW takim razie dobrze, że wasz związek się zakończył. Na dłuższą metę nic byś z tego nie miał, ani urody, ni chuja.
UsuńSłuszna uwaga. Choć właściwie to ja i na krótszą metę nic nie mam... ;-)
UsuńMnie to się śnią mięśniaki na terenach kolejowych, czy w pociągach jeżeli już się śnią. Czyli to co mózg by chciał. Nie umiem dojść czego Twój oczekuje. Z jednej strony chce, z drugiej kończy.
OdpowiedzUsuńOj, lepiej za moim mózgiem nie podążać, bo zgubić się można. ;-)
Usuńno cóż, związek na odległość... nie mógł trwać długo ;) :D
OdpowiedzUsuńOoo, to kolega jeszcze żyje? ;-P
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń