Wycena szafy do przyjęcia. Infekcja by the book przechodzi do kolejnego etapu. Spotkanie organizowane przez wydawnictwo na temat ich oferty i nowej podstawy programowej. Dwie książki za frico, więc warto było się zapisać. Jeszcze tylko sześć kolejnych trzeba będzie dokupić, i będę zaopatrzony w zestaw minimum na nową (piiiip) reformę. Właściwie to przydałoby się mieć jeszcze osiem - żeby mieć jeden komplet w pracowni, drugi w domu i nie dźwigać tych paru kilo codziennie. Tylko, że czternaście egzemplarzy to w sumie jakieś 550-600 złociszy w dyskoncie, a taką kwotę to już się czuje. A to może nie być jeszcze koniec wydatków, bo nie wiem co z reszty tzw. obudowy dydaktycznej będzie dostępne gratisowo na stronie wydawnictwa.
A ja myślałem, że jedynymi podręcznikami według nowych podstaw programowych są "Dzieła zebrane" Karola Wojtyły...
OdpowiedzUsuńJesteś ofiarą genderowo-lewacko-cywilizacyjnośmierciowej propagandy. Wojtyły będzie tyle ile się należy, przynajmniej na moich lekcjach. :-)
UsuńNajwidoczniej jestem. Choć, jak pamiętam z własnych szkolnych doświadczeń, narracja prawicowo-klerykalna była w szkole opcją domyślną.
UsuńWspółczuję szkoły. Na szczęście na tratwie nie ma raczej żadnych zauważalnych ciągot tym kierunku, mimo garstki nabożnych.
UsuńA z historii to pamiętam koncentrację na wojnach, bitwach i decyzjach władców, jakby stanowiły jej sedno. O procesach społecznych i ekonomicznych (które przecież są prawdziwym sednem) nie mówiono w ogóle. To mam na myśli mówiąc o prawicowej orientacji w szkole.
UsuńAaaa, jeśli o taką prawicowość chodzi, to faktycznie ma ona się doskonale i zdaje się, że w nowej podstawie programowej jeszcze się umocniła. :-/
UsuńNic tylko grać w totolotka :P
OdpowiedzUsuńNie tyle grać, ile wygrać. ;-)
Usuń