I jakby już po sobocie. Poszedłem po herbatę i owoce, a wróciłem także ze spodniami i koszulą. No, ale to przecież nie moja wina że pierwszy przyjechał tramwaj do centrum handlowego, a nie ten na bazar. Przy okazji odzieżowych zakupów zauważyłem akuratne buty, które by mi się przydały. Roztropnie a heroicznie powstrzymałem się od nabycia, ale wciąż czuję że powinienem je sobie sprawić. A to niedobrze, bo w budżecie nie były przewidziane, ten zaś nie tylko z gumy nie jest, lecz wyprany w proszku "Dobra zmiana" skurczył się odczuwalnie.
Zanosiło się, że sobotni wieczór będzie wyjątkowy, bo popołudniu zadzwonił Emuś anonsując, że chce wpaść i pogadać. Przy okazji - wydrukować bilet, bo się dziś z mężem do teatru wybiera, a w pracy na drukarkę zapomniał rzucić. Nie było niespodzianki - zjawił się akurat na tyle, żeby wydrukować bilet i skorzystać z toalety. Pogadamy innym razem.
No ile tam się trzeba uczyć, wszak nauczyciel, by wiedzieć, że Emuś to tylko "bicie w przelocie" jak w warcabach.
OdpowiedzUsuńU mnie na stacji to przynajmniej wchodzą i jakiś czas zajmują tory stacyjne.
Raczej sam przelot bez bicia. ;-))
Usuń