Wczoraj od rana do wieczora przed śmigiełkiem. Po pracy na pocztę, potem szybkie papu i do marketu, potem z zakupami do rodziców i do domu dotarłem w pół do dziewiątej w nocy. Obejrzenie jak Grimm Nikuś odkrywa w co mu się luba zmieniła i spać. Dziś rano do IKEI po różne drobiazgi do mieszkania rodziców wczoraj zapotrzebowane, wpadnięcie na chwilę do domu, a następnie w drugi koniec miasta za prezentem dla Schwester. W drodze powrotnej rozglądanie się za suwenirem dla ojca. I tak jakoś większość dnia zeszła. Dobrze, że już tylko ojcowy prezent do nabycia został, ale to powinno być dość łatwe, bo kupię mu jakieś różne egzotyczne słodkości (jest absolutnie koszmarny do oprezentowania...). Rozmyślam czy żonie siostrzeńca nie dokupić jeszcze jakiegoś czegoś, bo może prezent nabyty jest nie dość.
Na tratwie Meduzy pożarł się w kwestiach zawodowych kapitan Cybuch z bosmanem Żorżem i jego brygadą. A ja wysłuchuję raz jednej, a raz drugiej strony, gulgoczącej i syczącej ze złości. Sama radość.
W trakcie tych jazd po zakupy, jakoś myśli o pracy mnie troszkę odbiegały, ale nie było lżej, bo wchodziły jakieś takie smutne, wzbudzane błahymi przecież widokami. Ładny chłopak w autobusie... świąteczne motywy na porcelanie w sklepie... I już smutno. I przykro.
All you need is love... Tylko i aż. Mein Lieber.
OdpowiedzUsuńWiem, a ta świadomość jest jeszcze gorsza.
UsuńMoże dobrym pomysłem byłoby, przykładowo jak tak patrzysz na zakochane pary lub ładnych mężczyzn, wyobrażanie (imaginacja) sobie, że jesteś w szczęśliwym związku, wracasz właśnie do domu, do ukochanego partnera, itd. ? Może w ten sposób humor nie spadnie aż tak bardzo w dół.
UsuńA jak sądzisz, Karmelku, jakim cudem dożyłem tak starego wieku w jakiej takiej całości, nie rozsypawszy się psychicznie dokumentnie? :-)) Taki eskapizm mam obcykany na wszystkie strony.
UsuńCóż, podziwiam, bo taki eskapizm na dłuższą metę wykańcza, nawet nie wiem czy bardziej niż samotność. I tak źle, i tak niedobrze. Co do dożycia takiego wieku, mogłeś kiedyś być w związku, a nie wiem dokładnie ile trwa Twoja samotność...
OdpowiedzUsuńJakbyś przeczytał bloga to byś wiedział, że jestem od zawsze sam. Ale wymagać od kogoś przeczytania tego przygnębiającego tasiemca to byłoby czystej wody okrucieństwo, więc czuj się rozgrzeszony. :-D
UsuńZdziwiłbyś się, bo jest to dla mnie przyjemność czytać się. I nie, nie jest to masochizm. :D Po prostu jest tego tak dużo, że powoli przekopuję się wśród archiwów Twojej produkcji. Wymaga to sporo czasu, nie trafiłem jeszcze na informację, że jesteś od zawsze sam.
UsuńSzybki obiad? Za mało przyjemności.
OdpowiedzUsuńCóż, jutro kończył się termin przydatności do spożycia, więc trzeba było zjeść szybko. :-D
UsuńAaaaaaaaaaaaaa, to fakt :) Mój obiad dziś zajął 1.15 h. I tylko wspoljedzacy nie był dobry...
Usuń