Emuś właśnie odkrył, że dodatek za wychowawstwo w przekształconej podstawówce wynosi nie 140 zł na rękę - jak w gimnazjum przed reformą i wakacjami, lecz zaledwie 84 zł. Do tego zaczyna odkrywać subtelności i uroki pracy w kilku szkołach. Na przykład taką, że jeśli chce (tzn. musi) jechać ze swoją klasą na integrację, to w drugiej szkole musi prosić o urlop bezpłatny i jest na jakieś 250 złotych w plecy. Do tego pod znakiem zapytania postawiono ile tam będzie miał godzin, bo padają podziały (klas, co oznacza, że zamiast 2 godzin w podzielonej klasie jest 1 godzina w całej).
Mógłby dawać smokom korepetycje z zionięcia ogniem.
A ja zmagam się ze sztywnymi plecami i bólem głowy. Koleżanka beztrosko dysponuje: "Olej to! Co się będziesz przejmował?!", ale ja tak nie potrafię. Papiery ogarniam jak najmniejszym wysiłkiem i kosztem, lecz uczniów nie umiem i nie chcę tak traktować, szczególnie takich, którzy chcą i próbują, nawet jak ich zdrowie gra w przeciwnej drużynie.
wyjazd integracyjny... mnie też czeka ta cudowna przygoda...
OdpowiedzUsuńSzczerze współczuję.
UsuńOoo, czyżbyś od Emusia już nie mógł pożyczyć, bo nagła podwyżka okazała się nie być podwyżką?
OdpowiedzUsuń