Prawie cały dzień to przygotowywanie Emusia do egzaminu na mianowanego. Biedulek jest w stanie potęgującej się paniki. Przez kilka godzin przygotowywał z moją pomocą prezentację, a po powrocie do domu wydzwania z pytaniami o różne kwestie, o które - jak sądzi - mogą go spytać. Ostatnio dojechaliśmy do pytania: jaka jest różnica między rozkładem materiału, a planem wynikowym. To wskazuje na stan, w którym nieroztropnie jest zadawać pytania w rodzaju: "Jak masz na imię?"...
Jednak za tekst dnia uznałbym jego przepojone rozpaczą westchnięcie w trakcie prac nad prezentacją, kiedy tłumaczyłem mu co i jak ma mówić:
"Ja w ogóle nie mam gadanego - ty to masz gadane!".
On ma panikę przedegzaminacyjną, ja już dziś miałem panikę przed rozmową dot. drezyn z kopalnią. Przebudziłem się o 05:00 i mózg włączył się na analizę sytuacji, nie dało się go wyłączyć. Ponownie zasnąłem coś ok. 07:50. Choć inna jest sytuacja wynikowa, bo jeżeli u mnie nic z tego nie wyjdzie to będą to tylko, powiedzmy, stracone nadzieje, u niego skutkuje budżetem na najbliższe lata.
OdpowiedzUsuńIstotnie - po awansie dostanie te 220 złotych na rękę więcej.
Usuń