Po kiepskiej nocce, rankiem na daleki Wschód na badanie w disco-tubce. Zbliżając się do wejścia rzuciłem okiem na parking i nie było wątpliwości - szef już jest. 😏
Niby nie mam klaustrofobii, ale musiałem się skoncentrować i pilnować (nie patrzeć! nie ruszać na boki rękami! myśleć o czymś innym! odpędzić myśli o zamknięciu w trumnie!). Fantazjowanie o organizacji obrony przeciwpancernej we wrześniu 1939 znakomicie pomogło. Po wyjściu z niedowierzaniem przyglądałem się zegarowi - czas zleciał jeszcze szybciej niż w poprzednich razach. Znów te nieśmiałe podejrzenio-wątpliwości czy się tam w tej rurce nie zdrzemnąłem troszkę.
Niby nie mam klaustrofobii, ale musiałem się skoncentrować i pilnować (nie patrzeć! nie ruszać na boki rękami! myśleć o czymś innym! odpędzić myśli o zamknięciu w trumnie!). Fantazjowanie o organizacji obrony przeciwpancernej we wrześniu 1939 znakomicie pomogło. Po wyjściu z niedowierzaniem przyglądałem się zegarowi - czas zleciał jeszcze szybciej niż w poprzednich razach. Znów te nieśmiałe podejrzenio-wątpliwości czy się tam w tej rurce nie zdrzemnąłem troszkę.
A teraz po zakupach i późnym śniadanku pójdę kończyć piątkę krasnoludzkich kuszników i siódemkę takichże ciężkozbrojnych.
EDIT:
A zaraz sobie pójdę odebrać porcyjkę "Lanfeustów", bo sms dostałem, że zamówienie przyszło.
W sumie, chyba przypadkiem akurat treści na tysięczną notatkę. Jakby coś o pracy dopisać, to byłoby całe życie.
Niemożliwe w tym hałasie, chyba że pominąłeś codzienną dawkę Euthyroxu/Lavazzy. Ładna liczba tysiąc ;-)
OdpowiedzUsuńPraca w szkole + głuchota + stopery w uszach = supermoc.
UsuńMnie te buczenie zaraz usypia. Ostatnio technik na odchodne mi powiedział „już myślałem, że pan zemdlał, ale jak usłyszałem te chrapanie...”.
OdpowiedzUsuńO właśnie! :-)
UsuńTo zazdroszczę, ja na dyżurze to wyłączam nawet klimatyzację w dyżurce, drukarki, komputery, stopery w uszach, okna zasłonięte, tylko telefon dyżurnego przy uchu.
UsuńByć może kluczowy jest ten "telefon dyżurnego przy uchu" - nie możesz się wyluzować, bo tak naprawdę cały czas jesteś w gotowości do biegu i tylko czekasz na sygnał startera. Co gorsza: nie wiesz kiedy ten sygnał się rozlegnie, nie znasz dystansu, ani jaki to będzie bieg (per analogiam: w terenie na orientację, maraton uliczny, czy na bieżni stadionu) i musisz się liczyć z nawet długotrwałymi nieprzyjemnościami po zakończeniu. Nic dziwnego, że trudno w tych warunkach oko choć zmrużyć.
UsuńKupiłeś samego Lanfeusta z Tory, czy też jakieś inne komiksy z uniwersum Troy?
OdpowiedzUsuń"Lanfeusta z Troy", "Odyseję L..." i "L...w Kosmosie".
UsuńNieźle. To już była ta podwyższa w szkołach? :D
UsuńJeszcze jak "nieźle"! :-)
UsuńNie wydaje mi się. To był zasiłek urlopowy z funduszu socjalnego. :-P
A "Zdobywców Troy" przegapiłeś, czy w Bonito już nie mieli?
Usuń(zmobilizowały mnie twoje zakupy i zamówiłem teraz drugi tom Odysei Lanfeusta).
Jeszcze troszkę mają. :-)
UsuńNie przegapiłem, tylko jakoś odłożyłem na później, bo to spoza cyklu lanfeustowskiego, więc tak jakby nie na aktualny temat.