A mogłoby być tak pięknie: jeszcze tylko jeden dzień do urlopu i dwa tygodnie zapominania o toksycznej stresującej łajbie - tratwie Meduzy! Lecz, kurwa, nie jest. Bo tymczasem włażę w - nie jestem pewien czy nie większy (bo nie tak znajomy) - stres, czyli remont. Zamiast odpoczywać i regenerować się, będę denerwować się. Zamiast zdrowieć w spokoju, poczytać, posklejać, pomalować, popuzlować będę dokonywał skomplikowanych wyborów wnętrzarskich i lawirował między obcymi ludźmi i stertami bambetli. I do tego wydam ekstra jakieś osiem pensji. Mam takie delikatne poczucie, jakbym modernizował grobowiec.
Ledwie zdążę odetchnąć od tratwy Meduzy, jak będę już musiał na nią wracać. Sama radość. Daj Boże, jak wyzdrowieję do tego czasu - konieczność latania po sklepach budowlano-wnętrzarskich nie działa korzystnie na moje przeziębienie.
Czemu robisz remont, którego nie chcesz?
OdpowiedzUsuńBo to walka emocji z rozumem. ;-) Po ćwierci wieku od poprzedniego większość urządzeń i wykończenie się sypie, układ kuchni mocno niepraktyczny, wygląd niezachęcający. Więc remont trzeba zrobić, a jak już się robi, to zrobić porządnie, bo mała rujnacja a duża rujnacja to już różnica w istocie niewielka.
Usuńa nie dalo sie na lipiec przesunac, mialbys i remont i troche wolnego ? ale widocznie sie nie dalo skoro tego nie zrobiles, przepraszam za glupie pytanie ... pozdrawiam z mokrej italii i powodzenia zycze
UsuńW takim razie zamiast marudzić ciesz się, że kolejne ćwierć wieku twoje oczęta będzie cieszył widok praktycznej i zachęcającej kuchni ;-) A jak dobrze dobierzesz ekipę remontową to też oczy nacieszysz :-p
OdpowiedzUsuńĆwierć wieku z pewnością mi już nie grozi. :-)
UsuńŻycie bywa przewrotne, więc możesz się zdziwić. Czego Ci akurat w tym przypadku serdecznie życzę ;-)
UsuńRemont z przymusu, a co to takiego? Po co w ogóle takie coś?
OdpowiedzUsuńStaram się rozumieć nacieszaniem oczu szafkami w kuchni. Nacieszam oczy mięśniakami, a mózg dodatkowo nacieszam ich dotykiem i przekazywaniem bodźców organoleptycznych. Wtedy czuję, że mózg się cieszy. Cieszy się też będąc na terenach kolejowych, ale by patrzeniem na meble, to tego nie doznałem. Coś jednak jeszcze przede mną.
Cóż, jak to mówią: jeden woli ogórki, drugi ogrodnika córki. ;-D
UsuńAle jak się już przemęczysz, będzie milej wrócić do domu po pracy :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak.
UsuńMoże ci się trafi chociaż jakaś przyjemna optycznie ekipa remontowa :)
OdpowiedzUsuńI co mi po tym? Przyjemnych optycznie widuję na ulicach i nic realnego z tego nie ma.
UsuńCo do ekip remontowych, to kiedyś jechałem na kole do kolegi na Ochojec i w drodze zauważyłem ekipę remontową na rusztowaniu. Jechałem od zachodzącego słońca, to też ekipa była doświetlona słońcem. Wszyscy w klatach. Im było bliżej tym mózg dostawał wariacji. Wyglądali jakby właśnie byli na kastingu do porniola. Oczywiście wdrożyłem nagłe hamowanie, do prędkości ok. 2 km/h. Staniecie obok budynku odpadało, bo mózg generował myśli:
OdpowiedzUsuń- a co oni sobie pomyślą?
Tym bardziej, że takie osoby raczej zdają sobie sprawę z zajebistego wyglądu. Sunąłem obok budynku i napawałem oczy widokiem, który na długo utkwił mi w pamięci.
Ale przy takiej ekipie to bym trzeźwo nie mógł myśleć o wyposażeniu wnętrz, bo te widoki...
Duży i gapa! Gumę mogłeś złapać, łańcuch ci się obluzował itp. :-)
UsuńGumę złapać..., ta musiałbym zsiąść z koła i samemu se ją przebić, łatwiej było by łańcuch ściepnąć, ale jakby się zerwał..., a czekała mnie droga powrotna do wioski. Więc zrobiłem tyle ile mogłem i na ile mózg ocenił sytuację.
UsuńWciąż nie jarzy! ;-P Na niby, udawać, pozorować, imitować awarię!
UsuńOoo... kolega Ślazak jak widzę.... ;-)
UsuńPrzeziębienie połączone z remontem to już za dużo złego naraz. Też remontów nie lubię, ale lubię efekty. Przyjemniej się wraca do domu.
OdpowiedzUsuńO to, to! Remonty są be! Przyjemne wnętrze jest cacy. :-)
UsuńNo to jeszcze raz zdrówka! :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się, bo infekcja trzyma.
UsuńProponuję w ramach wygrzania młodego mięśniaka w łóżku. Oni mają cienką skórę i doskonale grzeją. Sprawdzone i działa.
Usuń