W tym momencie ostatni weekend urlopu już w połowie minął. Czas przeciekał między palcami. Nastrój bardzo kiepski, lecz raczej nie z powodu powrotu do pracy; mam poczucie powrotu do niedobrego toksycznego miejsca, lecz tak już zapoznanego, że nie budzącego gwałtownych emocji. Stara znajoma cela i stare znajome kajdany. Przychodzi tu na myśl błyskotliwy bon mot Stefana Kisielewskiego (zwanego Kisielem) - "To że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać!". Można więc powiedzieć, że ja w pracy jestem już urządzony...
A skoro o świętej pamięci Kisielu mowa, to warto przytoczyć jeszcze inną jego myśl - bardzo à propos: "Działać można tylko dopóki ma się marzenia." Ja już ich nie mam.
Bardzo to przykre, że miejsce w którym spędzamy tak dużo naszego życia jest takim nieprzyjemnym miejscem :(
OdpowiedzUsuńChoć pewnie jeszcze przykrzejszym jest to, że nie udaje się nam zamienić go na inne.
Usuńnajlepsze jest to, że człowiek tak się przyzwyczaja, że nawet jakby przyszła możliwość zmiany na lepsze, to by się wahał :]
OdpowiedzUsuńOj tak, to jest bardzo złe - tego sobie nie mogę wybaczyć, że nie podejmuję próby zmiany na lepsze...
Usuń"Nikt mi nigdy nie da tego, co mi moja buda da!" J. Kaczmarski
Usuńo proszzzz a ja tego o dupie nie znałam. Dobre. I prawdziwe.
OdpowiedzUsuńNiestety.
Usuń