Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 26 października 2012

69.Smutna liczba postu

Jestem wypompowany, czuję się jakby ten tydzień wyssał ze mnie za dużo energii. Chyba belferka to nie jest najlepsze zajęcie dla introwertyka. Jeszcze nasza typowa rada plus dzień otwarty. I na deser moje nieznośne demotywujące cholery jako zamknięcie tygodniowego pensum.
Gdybym jeszcze robotę mógł skompensować podładowywaniem akumulatorków w życiu prywatnym... Może byłoby łatwiej. 
Złapałem się na tym, że znów zdarza mi się precz odwrócić głowę, kiedy na ulicy widzę jakąś parę. Paroksyzm smutku uderza wtedy jak strzał. Po chwili mija, ale i tak nie jestem zadowolony że choć na tę chwilę garda mi opada.
W zasadzie bez sensu jest tak się smucić, skoro w gruncie rzeczy samotność jest dla mnie stanem normalnym od dzieciństwa i takim pozostanie aż do kresu mych dni. Mówi się, że jak czegoś nie możesz pokonać, to polub to. Niby rada sensowna, ale jakoś nie bardzo mi wychodzi jej wdrożenie.

Bo takie życie bez ciepła drugiej bliskiej osoby jest przykre. Jest puste. Smutne jest nigdy nie kochać i nie czuć się kochanym.


2 komentarze:

  1. przykro to czytać... ale wiem już skąd moja sympatia... bo jesteś - jak i ja - introwertykiem... ja powiem więcej, boje się ludzi. na szczęście z dziennikiem w dłoni staję się odważniejszy. ale nie znoszę imprez szkolnych [nie chodzę], studniówek ani wyjść z klasą. dziś siedziałem obok kierowcy busa podczas wycieczki - głupio mi było. niezręczna cisza... :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Studniówki, imprezy, życie klubowe - to nie dla mnie. Nie mówię, kiedy nie mam co, nie mam o czym, nie mam z kim. Życie w blasku fleszy i na scenie to nie dla mnie.
    Ale fakt, że z "tym dziennikiem" mam podobnie. Kiedy wchodzę w rolę belfra nie mam problemu z ekspozycją.

    OdpowiedzUsuń