Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 15 października 2012

62.Nagradzanie i spadanie

Trochę dobrego, trochę przykrego. Ot, zwykła taka ludzka mieszanka.

Powoli uczę się Canonka. Ileż różnorodnych (wyczesanych) funkcji jest upchniętych w takim małym pudełeczku. Całe mnóstwo mozliwości zmiany najróżniejszych parametrów ma w zamyśle służyć swobodzie i możliwościom fotografa, ale na razie mnie przerasta. Mnóstwo funkcji i kilka manipulatorów wymusza nauczenie się co gdzie jest i jak się to przełącza. Do automatycznego wchodzenia w potrzebne parametry w czasie szybszego focenia sporo *) mi brakuje. Wczorajszy długi spacer nad rzeką bardzo mi się przysłużył w oswajaniu Canonka. Zaczynam bardzo lubić puszeczkę - to był chyba świetny zakup.

Ale dla szybkich zdjęć "reporterskich" jednak nie ma jak analog; cyfra niech się schowa. To wniosek z dzisiejszej imprezy w pracy, na której trochę popstrykałem.

Z okazji profiświęta dostałem**) (doroczną) Nagrodę Dyrektora. Troszkę więcej niż w poprzednich latach, ale i tak niejeden by się zdziwił ile forsy kryje się za tą szumną nazwą.

Nie udało mi się spotkać pewnego wybitnego pedagoga, który nawiedził Syrenowo. Miałem cichą nadzieję, że choć mu na odjezdnym się pokażę i pomacham, ale się nie udało mimo kurcgalopku z pracy - nie ten dworzec, albo godzina pociągu, albo... Albo taki już mój los w relacjach międzyludzkich. Szansa na spotkanie była niewielka, a przecież mi żal.

Wczoraj i dziś jak skończony idiota nawp...łem się czekolady. Od końca wakacji jem za dużo - zażeram nerwy. Diabli biorą to co schudłem. Szkoda.
________________________________
*) To eufemistyczny równoważnik: "od cholery".
**) Nie ja sam jeden, rzecz jasna.

5 komentarzy:

  1. u mnie też diabli wzięły odchudzanie... miłość do słodyczy wygrała... aż żal, że nie trafiliśmy na siebie gdzieś tam na dworcu... wyjechałem z 4 peronu o 14,40... to były miłe chwile... a spotkanie kiedyś się odbędzie, muszę w końcu moją nocną szafkę odebrać! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem o 14.30 na 2 peronie - odjeżdżało zeń "coś" o 14.45 do Kołobrzegu. :-((

    OdpowiedzUsuń
  3. to nie jechaliśmy tym, bo dopiero byśmy dojechali. jechaliśmy na szczecin 5 minut wcześniej z 4go :( tak blisko byłeś... ech! nie wywiniesz się następnym razem...

    OdpowiedzUsuń
  4. rób szafkę, bo jak jej nie będzie, to... :P muszę mieć pretekst do pojechania po coś - he he...

    OdpowiedzUsuń