Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 5 października 2012

55.Oczekiwanie

Wczorajsze nadzieje, że przeziębienie mija, nieznacznie przywiędły. Tu znów troszkę zabolało, tam znowu się zapchało, ówdzie pociekło. Irytujące. Nie lubię chorować. Niepełnosprawność mnie deprymuje. Dobrze chociaż, że wziąłem te parę dni zwolnienia - obawiam się, że łażenie w taką pogodę nie podziałałoby zbyt dobrze na moje wredne zatoki.

Siedzenie w domu ma ten plus dodatni, że może uda mi się spotkać Pana Kuriera. Liczę na ten cień szansy, że zastuka i odda paczkę, a jeszcze lepiej jak zadzwoni i zaanonsuje swe rychłe przybycie. Bo jakoś nie bardzo mi się uśmiecha w obecnej formie zdrowotnej zasuwać Bóg wie gdzie do jakiegoś Parcel Shopu, czy jak to się tam nazywa, w celu osobistego odbioru. Niezbyt też dogodne jest siedzieć dziś cały dzień w domu, bo choroba chorobą, ale przecież jakieś zakupy trzeba zrobić.

Jeśli mam wybierać: firma kurierska czy poczta, to w ciemno wybieram pocztę. Jest o wiele wygodniejsza. Wiem gdzie są placówki, przy niektórych usługach mogę wybrać do której mają mi przysłać. Paczka leży i czeka, mogę sobie wygodnie zaplanować odbiór. Listonosz (a właściwie paczkonosz) bywa po południu, kiedy wracam z pracy, jeden z nich obłaskawiony napiwkami dzwoni i ustala kiedy przywieźć żeby mi było wygodnie. A kurier?
  • pędzi kiedy chce,
  • mając mój telefon nie próbuje nawet umówić się na obecność w domu, 
  • kłamie że nikogo nie było w domu i  paczka wraca do nadawcy a ja muszę jeszcze raz za to płacić, 
  • nie awizuje,
  • chce paczkę z cenną zawartością zostawiać w warzywniku na rogu (sic!),
  • nie chce mu się podjechać 250 metrów (sic!) i muszę go łapać na skrzyżowaniu,
  • próbuje naciągnąć na wyższą opłatę przy przyjmowaniu paczki wmawiając, że paczka jest na pewno cięższa; tyle że on ją oszacował na jeden rzut oka, a ja zważyłem i spooorooo do progu brakowało.
Dlatego nie lubię firm kurierskich.

2 komentarze:

  1. do mnie kilka lat temu jeden fajny przyjeżdżał... szkoda, że zmienił pracę... zawsze dzwonił. i - dziwnym trafem - paczki zawsze uszkodzone przychodziły. musiał wchodzić do domu i spisywać protokoły :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciemniśta, kulego, jak tabak w rogu. Chłopak nie pracę zmienił tylko obiekt zabiegów. No bo ile można się dobijać, kiedy obiekt nie kuma i w uszkodzone paczki wierzy? :-P

    OdpowiedzUsuń