Obywatelski obowiązek spełniony. Trochę się obawiałem tasiemcowej kolejki, ale miałem miłe zaskoczenie - kolejka krótsza niż w pierwszej turze i szybciej się posuwająca. Byłem krótko przed południem i wyszedłem z lokalu po 10 minutach od stanięcia na końcu ogonka. W pobliskiej drugiej komisji podobnie krótka kolejka. Aż mi przeszło przez myśl, czy frekwencja nie będzie dużo niższa. Głosowałem raczej przeciw kandydatowi, niż za kandydatem. Nadzieję na jakieś pozytywne zmiany mam nikłą, by nie powiedzieć wręcz znikłą.
Po niedługim (licząc z głosowaniem - godzinnym) spacerze wróciłem do domu i siadłem do hobbitów. Powoli mi to idzie. Nie mam już takiego napędu, żeby godzinami siedzieć z pędzlem czy pilnikiem.
Skończyłem oba cykle "Narcos" - kolumbijski i meksykański. Tak jak pierwszy mi się bardzo spodobał, tak drugi wydał mi się cienki i słaby. Sporą za to winę ponosiło niezbyt udane obsadzenie głównego bohatera - Diego Luna był w roli Miguela Gallardo zdecydowanie zbyt mdły i nieprzekonujący. W dodatku zupełny brak podobieństwa z pierwowzorem sugeruje, że producenci liczyli, że uroda aktora zrekompensuje niedostatek warsztatu. Generalnie kojarzył się raczej z figurą z kina moralnego niepokoju, niż z największym narkobossem Meksyku. Parę razy w trakcie oglądania obu serii miałem wrażenie, że postacie w swym - jak się wydaje - najbardziej poważnym zachowaniu - ocierają się o niemalże groteskę. Można tu poczuć różnicę między kręgami kulturowymi.
Do podusi zacząłem piąty tom opowieści meekhańskich Wegnera, czekający na swoją kolej już od bardzo dawna. Kto nie czytał, temu polecam.
Wegner czekał? Ja bym tak nie mógł. Wszystkie tomy czytałem od razu po zakupie.
OdpowiedzUsuńNo tak się jakoś złożyło. Było w tym troszkę celowej kalkulacji - odsunięcie przyjemności skróci czas oczekiwania na następny tom...
Usuń