Uznałem, że akuratną dla aktualnego nastroju filmową lekturą będzie coś o zombi. Pierwszy wybór okazał się strzałem kulą w płot - "Black summer" to gniot i chała. Jeśli Netflix jest filmowym McDonald'sem, to ten serial jest czekadełkiem w McDonald'sie😒. Fabularne nonsensy i sprawiająca wrażenie mało wyrafinowanej maniera filmowania odebrały całą przyjemność.
Teraz oglądam "The Walking Dead" i na razie wrażenia mam pozytywne; może z wyjątkiem oddziaływania na apetyt - autorzy wyraźnie lubują się w nader realistycznym oddaniu tego co z ciałem człowieka (aktualnego i byłego) robi pocisk, koło samochodu i ząbki zombi.
Ostatni akt remontu miał się wreszcie skończyć, ale utknął, bo pan majster źle pomierzył i musi parę rzeczy zrobić od nowa, co oznacza konieczność umówienia się na nowy termin. A na dotychczasowy czekałem 5 tygodni.
Wymieniłem dość nieoczekiwanie parę wiadomości ze starym e-znajomym z umarłego forum. Nie zrobiło mi się od tego wesoło.
no widzisz belfrze drogi, na prawdziwych fachowcow sie czeka... ( uwaga, bez podtekstow)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to faktycznie. Na mnie też przecież właśnie już trzy tygodnie czekają*)... ;-D
Usuń_________________________________
*) "czekają" - hłe, hłe, hłe!!!
Pozytywne, że to "ostatni akt" remontu :) Zleci szybko!
OdpowiedzUsuńSzybko jak życie całe.
UsuńKtóry sezon The Walking Dead? Utknąłem w połowie ósmego i jakoś się nie mogę zebrać, żeby to dokończyć.
OdpowiedzUsuńPoczątek trzeciego.
Usuń