Niestety, moje plany wymknięcia się przy pomocy zręcznego uniku i nadzwyczajnej prędkości z firmowej imprezy w piątek zostały tak zagrożone, że poszły się tentegować. Otóż okazało się, że jedna z koleżanek ani myśli zostawać na wigilii klasowej swojej klasy wychowawczej i uczniowie zostali na lodzie. Do tego ich druga wychowawczyni (która ma własne wychowawstwo) radośnie oświeciła ich, że jedynym nauczycielem, który może z nimi tę wigilię "poprowadzić" jest... tak, mła - Aberfeldy; postawiła mnie tym samym de facto pod ścianą, rzecz jasna bez żadnej konsultacji ze mną. Wychowawczyni przyszła do mnie z prośbą, żebym z nimi "zasiadł" i zupełnie nie poczuwała się do jakiegoś wycofania się ze swej decyzji mimo mojego potężnego osłupienia i prób upewnienia się, czy na pewno nie przesłyszałem się co do mnie mówi. W głowie mi się nie mieści, że wychowawca bez jakichś naprawdę poważnych przeszkód życiowych wypina się na wigilię swojej klasy. To po prostu oczywista część tej funkcji. W pierwszym odruchu, przywiązany do swoich optymistycznych planów ulotnienia się w pierwszej możliwej chwili, odmówiłem, ale kiedy ochłonąłem i oceniłem całą sytuację, to zrozumiałem, że zupełnie mi nie wypada odmówić, a wyboru faktycznie już nie mam, i zgodziłem się, mając nadzieję, że do klasy nie dotarło to moje wahanie.
A co to ma wspólnego z imprezą firmową? Ano to, że firmowa jest bezpośrednio po klasowych i ewakuacji niestety nie bardzo da się zrobić niepostrzeżenie. A piorunochron, kurde, zbyt oblodzony.
Nie rozumiem tego zapędu do urządzania tych wszystkich firmowych wigilii. Uważam, że to wydarzenie typowo rodzinne, bezmała intymne, bo opłatek itp. więc urządzanie takich szopek z ludźmi z pracy, którzy w znakomitej większości ani mnie ziębią ani grzeją jest jakby pomysłem kiepskim.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Gorsze są chyba tylko imprezy integracyjne.
UsuńZawsze możesz zrezygnować z drugiej imprezy, dając nawet błahy powód, że ktoś musi pomóc w sprzątaniu. No chyba, że jest dłuższa przerwa między dwiema imprezami.
UsuńW jakim sprzątaniu? Po klasowej to sprzątają uczniowie i robią to tak szybko, żeby jak najszybciej zmyć się na ferie.
UsuńTeż uważam, że te szopki są niepotrzebne. Zawsze z nich uciekam mówiąc, że mam wcześniejsze zobowiązania i nie wchodząc w żadne szczegóły. U mnie to działa.
UsuńNo, mnie się dziś udało zemknąć, choć za cenę przesiedzenia w pracy znacznie dłużej niż sobie naiwnie planowałem.
UsuńCzytam i zastanawiam się, czy aby wszyscy są z powołania.
OdpowiedzUsuńNo to Ci przybędzie kilogramów. Dwie imprezki pod rząd.
Siedzieć tam, to nie znaczy koniecznie - obżerać się.
UsuńNie lubię gadania o "powołaniu". Zbyt często to słowo służy przykryciu kiepskich warunków pracy i wykręceniu się od odpowiedzialności za ich utrzymywanie.
Coś tam skosztować możesz. Chyba aż tak źle nie gotują lub przygotowują potrawy.
UsuńWiem to "powołanie" to takie wyświechtane słowo, ale dalej w obiegu. Co do warunków pracy, no cóż, może kiedyś się poprawią, jak będą braki kadrowe.
Musiałyby szkoły latami półpuste stać chyba.
UsuńWiem, że państwówki nim zaczną uruchamiać procedury zmiany odnośnie braków pracowników to trwa znacznie dłużej niż w sektorze prywatnym, ale kiedyś się i tak ruszy.
UsuńUroki...
OdpowiedzUsuń...i klątwy. ;-)
UsuńI to uczniowie tak chcą tych klasowych wigilii?
OdpowiedzUsuńNa ogół tak. Baaardzo rzadko zdarza się klasa, która nie organizuje sobie choćby skromnej posiadówy.
UsuńPowiem szczerze, że po tytule oczekiwałem pikantniejszej historii. Jak tam Twoje życie miłosne Aberfeldy?
OdpowiedzUsuńNie istnieje.
UsuńNajwyższa pora zatem przygruchać sobie kogoś. Kiedy byłeś na randce ostatni raz?
OdpowiedzUsuńNajwyższa pora to była dawno, dawno temu. A na randce? Nie pamiętam już dokładnie, ale dobrych kilka lat temu... osiem albo dziewięć.
UsuńŻyczę Ci zatem na te nadchodzące święta, Książę, żebyś wyszedł z tej swojej wieży i rozejrzał się za jakąś ropuchą. ;-)
UsuńDo tego nie potrzebuję nigdzie wychodzić, wystarczy mi spojrzeć w lustro.
UsuńA tego "Księcia" to mogłeś sobie darować - marne to było.
Niby dlaczego, miało być napisane "Piękny Książę", ale pomyślałem po czasie. Nic złego nie miałem na myśli, bez urazy. A poszukać możesz drugiej ropuchy, zawsze raźniej.
UsuńWigilia w robocie po godzinach - nic, tylko się cieszyć... ;) U mnie też była, ale w godzinach pracy i bez opłatków i życzeń. Na innych zasadach wiałabym stamtąd jak najszybciej. Do tej pory pamiętam, jak nie lubiłam tego składania życzeń w szkole.
OdpowiedzUsuńNader niezręczne jest to przymusowe składanie życzeń obcym ludziom, z którymi pracujemy, ale nie zamieniliśmy ani zdania i nawet nie nie bardzo kojarzymy jak się nazywają.
Usuń