Ostrzeżenia wysyczane przez rozsierdzone koleżanki: "Uważaj na Zośkę! Nic przy nie mów!". Otóż, okazało się, że rzeczona koleżanka Zosia gdzie się da nadstawia ucha na nowe pomysły - tu posłucha, tam zapyta, po czym leci do dyrekcji i sprzedaje zasłyszane pomysły jako własne. A dyro zadowolony, że mu eventy pęcznieją i publicity rośnie, chwali i poklepuje. Potwierdzeniem słuszności wybranej taktyki był dzień Świętego Nauczyciela z jego corocznym rozrzucaniem dukatów, kiedy koleżanka nasłuchowa zaportkowała nagrodę dyrektora. Bałem się spojrzeć na koleżanki, bo te jadowite pioruny z ich oczu bijące mogłyby mnie niewinnego przypadkiem porazić.
u nas w tym roku nie było nagród, bieda zajrzała do szkolnego portfela :D
OdpowiedzUsuńDziwne to - żeby dzielnica tak zupełnie obcięła fundusz nagród?
Usuń