W weekendy tak strasznie trudno mi zmusić się do pracy, że aż wstyd! Właściwie weekend to czas Dzikiego Gonu - rozpaczliwej ucieczki przed czekającymi obowiązkami. Myśl o sprawdzaniu prac budzi obrzydzenie - poczucie jałowości mojego wysiłku jest tu szczególnie dojmujące. Sansio nie jest tu sam.
Niedawno odwiedziły mnie absolwentki z mojej klasy wychowawczej. Ich wspominki zeszły w pewnym momencie na klasówki z mojego przedmiotu i bez najmniejszego zażenowania, zupełnie radośnie opowiadały o tym jak ściągały i oszukiwały. Przysłuchiwałem się temu w milczeniu, w stanie najgłębszego zniesmaczenia. Powinienem może powiedzieć im dosadnie co o tym myślę, lecz milczałem, w myślach starając się odsunąć, zdystansować od toczącej się rozmowy, jakby ona nie dotyczyła mnie, jakbym był gdzieś obok, gdzieś indziej. A to przecież nie były złe dziewczyny, wręcz przeciwnie - takie, które każdy by zasadnie określił "dobre i porządne". Złudzeń, że mogę zmienić moralność wyniesioną przez moich uczniów z domu, pozbyłem się dawno temu. Lecz takie zderzenia z ludzką małością i brakiem szacunku dla drugiego człowieka (dla mnie!) odbieram wciąż bardzo źle. Zdecydowanie lepiej w tym zawodzie mieć grubą skórę.
Od lat jest przyzwolenie na ściąganie, oszukiwanie na sprawdzianach i na egzaminach. Ten, kto to robi, przez wiekszosc nie jest uwazany za oszusta, co najwyzej lenia, a najczesciej tego, ktory "sobie radzi". Widać, jak daleko to zaszło, skoro te dziewczyny nie widzą nic niewłaściwego nie tylko w tym, co robily, ale i w chwaleniu się tym w Twojej obecności.
OdpowiedzUsuńTo już prawie nasza cecha narodowa - oszustwo co najmniej akceptowane, a często podnoszone do rangi cnoty. Obrzydliwa cecha.
UsuńPrzyjść do dawnego nauczyciela i chwalić się, że ściągało się na jego sprawdzianach? Yyyy...
OdpowiedzUsuńZ takim materiałem ludzkim pracuję. Ktoś się dziwi, że nie tryskam życiowym optymizmem?
UsuńA przecież może być gorzej, dużo gorzej.